Dukielski
Przegląd
Samorządowy
Lipiec
2004
nr 7(159)
w gminie
wydarzenia
komentarze
sport
okładka
wersja PDF
kuchnia regionalna
powrót
|
|
43 lata przed UE
Dokładnie 43 lata temu – w czerwcu 1961 roku, otwarto
polsko-czechosłowackie przejście graniczne w Barwinku - Wyżnym Komarniku.
Było to pierwszy krok w kierunku ożywienia ruchu turystycznego oraz
umożliwienia Polakom wyjazdów zagranicznych. W początkowym okresie na
podstawie polsko-czechosłowackiej Konwencji Turystycznej udostępniony
został obszar od granicy po Svidnik, po stronie naszych południowych
sąsiadów oraz od Barwinka po Iwlę i Zboiska po naszej stronie. Pierwsze
sąsiedzkie odwiedziny bywały dość skromne i ostrożne, lecz z biegiem czasu
coraz bardziej się upowszechniały, szczególnie ze strony czechosłowackiej,
ponieważ na cmentarzu dukielskim i w okolicy ostatnia wojna pozostawiła
wiele miejsc pamięci, groby Słowaków i Czechów. Sam fakt, że od naszej
strony przyszło wyzwolenie był na tyle doniosły, że rocznica bitwy o
Przełęcz Dukielską jest dla Czechów i Słowaków świętem narodowym, a nazwa
Dukla przewija się na ich terenie w wielu różnych odmianach – po nazwy
klubów sportowych włącznie.
Pierwsze wyjazdy do Czechosłowacji powodowane były głównie ciekawością
zobaczenia innego kraju – czego przez całe dziesięciolecia wielu Polaków
nie mogło doświadczyć. Po kilku latach ta prawdziwa turystyka krajoznawcza
zaczęła się przekształcać w turystykę bardziej handlową, co trwało długie
lata – raz było korzystniej dla nas, raz dla naszych sąsiadów.
Pamiętam mój pierwszy wyjazd do Świdnika, jeszcze jako ucznia dukielskiej
podstawówki nr 2. Oglądaliśmy pierwszy raz przez szyby autobusu tereny
zagraniczne, a potem pierwsze miasto po czechosłowackiej stronie. Miasto
wówczas było bardzo mizerne – właściwie dwie główne ulice z głównym
skrzyżowaniem. Na rogu jednej z nich (dzisiejsza tzw. pesia zona)
znajdował się sklep żelazny z bardzo atrakcyjnymi jak na tamte czasy dla
nas artykułami. Kupowaliśmy scyzoryki - zwane rybkami, zwijane metrowe
miarki, a nawet szczypce (kleszcze) bo miały ładne plastikowe rączki.
Później oczywiście w miarę poznawania tamtejszych sklepów i towarów
asortyment kupowanych rzeczy systematycznie się powiększał. Nikt jednak
wtedy nie przypuszczał, że za kilkadziesiąt lat największy przygraniczny
handel oprze się na wódce i piwie.
Pierwszy budynek urzędu celnego znajdował się na górce – był to drewniany,
przeszklony baraczek z parkingiem, nieco dalej na południe szlaban na
drodze. Obok parkingu zlokalizowany był przystanek PKS z poczekalnią. (fot).
Kiedy z upływem lat ruch turystyczny i handlowy zaczął się zwiększać i
kiedy poszerzono terytoria wyjazdów przystąpiono do rozbudowy przejścia,
wprowadzono wspólne odprawy (wcześniej Czechosłowacy mieli swój mały
budyneczek po swej stronie).
W latach 70-tych ruch turystyczny za granicę był już mniej ograniczany,
można było jeździć już do krajów demokracji ludowej, zaczynał się
zwiększać ruch towarowy. Na granicy pojawiały się nowe obiekty i
instytucje (ubezpieczenia, kantor, bar itp.) To wszystko mieściło się już
w jednym nowym budynku istniejącym do dzisiaj, lecz w budowanym w cały
nowy kompleks, który powstawał w ostatnich dziesięciu latach. Były lata,
że kolejki samochodów do przejścia zaczynały się już w Tylawie.
Dziś granica ze Słowacją jest już od dwóch miesięcy granicą wewnętrzną
między dwoma państwami Unii Europejskiej. Zniknęli z przejścia celnicy, a
sama procedura odprawy paszportowej trwa chwilkę. Można dziś tędy jechać
praktycznie wszędzie i bez pytań w stylu: gdzie wyjazd, co Pan wiezie?
itp. Warto więc sobie przypomnieć jak to dawniej na granicy bywało. A
czasem się przemycało....
/zed/
Rynek i marketing produktów ekologicznych
W kształtowaniu popytu na żywność ekologiczną istotną
rolę odgrywa promocja i reklama. W polskich środkach masowego przekazu
informacje na temat rolnictwa ekologicznego należą do rzadkości, a brak
środków finansowych w organizacjach ekologicznych ogranicza możliwości
stosowania płatnej reklamy w prasie, radiu czy telewizji. Jak na razie
świadomość ekologiczna społeczeństwa polskiego jest niska i wynika z
niedoceniania w przeszłości, a także i obecnie, potrzeby myślenia w
kategoriach globalnej efektywności procesów wytwarzania. Efektywność
globalna, poza czysto ekonomicznymi miarami oceny efektywności, uwzględnia
także koszty w postaci skutków danej produkcji dla środowiska naturalnego,
zdrowia ludzi, itp.
Przy wprowadzaniu na rynek wielu artykułów żywnościowych, producenci nie
zawsze biorą pod uwagę ich potencjalne oddziaływanie na organizm człowieka
i środowisko. Priorytety ekonomiczne, a także świadoma rezygnacja z
jakości żywności na rzecz walorów kształtowanych przez masową reklamę,
wciąż przeważają w Polsce nad myśleniem w kategoriach ochrony zdrowia i
środowiska poprzez promocję wartościowej żywności. Na tym tle wyłania się
potrzeba upowszechniania nie tylko zasad prawidłowego odżywiania się, ale
przede wszystkim wskazująca konsumentom produkty wolne od zanieczyszczeń
chemii rolnej, syntetycznych dodatków oraz w jak najmniejszym stopniu
przetworzone.
Warto zwrócić uwagę na niedoceniane w naszym kraju aspekty społeczne
rolnictwa ekologicznego. Przemiany po przystąpieniu Polski do Unii
Europejskiej spowodują konieczność odejścia od rolnictwa dużej grupy
mieszkańców wsi. Potrzeba większej pracochłonności w rolnictwie
ekologicznym, przy jednocześnie rosnącym rynku na jego produkty może
zapewnić ochronę części miejsc pracy, w tym także wielu miejsc pracy dla
kobiet, zajmujących się przetwórstwem, sprzedażą i agroturystyką, która
jest bardziej atrakcyjna dzięki oferowaniu gościom produktów
ekologicznych. Taka polityka zatrudnienia jest popierana w krajach UE,
gdyż zapewnia wielofunkcyjny rozwój wsi.
W dążeniu do zmiany sytuacji na rynku żywnościowym w Polsce ścierają się
poglądy i interesy różnych grup, przejawiające się w formie ukrytych lub
jawnych konfliktów. Są to odmienne postawy i oczekiwania producentów,
pośredników handlowych i konsumentów, a jednocześnie odmienna filozofia i
przesłanki oceny zjawisk stosowane przez ekologów i ekonomistów. Na tym
tle rodzi się dylemat, czy są do pogodzenia oczekiwania ekologów i
ekonomistów oraz jak złagodzić dysonans między ekologią a ekonomią. Wydaje
się, że odpowiednią formułą jest marketing nowoczesny, polegający na
dążeniu przedsiębiorcy do osiągnięcia zamierzonego efektu, bez szkodzenia
innym uczestnikom rynku, co z natury rzeczy polega między innymi na
przestrzeganiu zasad ekologii.
Strategie marketingowe tworzą pomost między potrzebami rynku a
możliwościami producentów, opisują nie tylko cele, które producent chce
osiągnąć, ale także drogi ich osiągania. Chodzi tu bynajmniej nie tylko o
cele doraźne, lecz przede wszystkim o cele realizowane w dłuższym okresie.
Uwzględnia się tu politykę produktu, politykę cenową, politykę dystrybucji
i politykę komunikacji (promocji).
Marketing ekologiczny jest systemem osiągania sukcesów na rynku dzięki
orientacji nabywców, ciągłemu badaniu i poznawaniu ich potrzeb,
wytwarzaniu produktów najlepiej zaspakajających istniejące i pobudzone
potrzeby oraz dostarczaniu produktów ekologicznych nabywcom – wraz z
informacją i promocją – we właściwym czasie, właściwych miejscach i po
odpowiednich cenach.
Aktualny dziś temat przyszłego członkostwa Polski w Unii Europejskiej
budzi niepokój rolników i ekonomistów. Czy nasze rozdrobnione i mało
efektywne rolnictwo będzie w stanie konkurować z tzw. nowoczesnym
rolnictwem zachodnioeuropejskim i światowym? Zwolennicy rolnictwa
ekologicznego twierdzą, że tak z uwagi na wysoką wartość żywności
wyprodukowanej bez użycia nawozów sztucznych i pestycydów, z uwagi na
ochronę środowiska i zapewnienie wielu miejsc pracy na wsi. Warto, więc
powiązać działania na rzecz większej aktywności rynkowej rolników i
świadomości ekologicznej konsumentów.
W naszym kraju przez wiele lat rolnictwo ekologiczne rozwijało się w
sposób po części tylko kontrolowany. Stowarzyszenie Ekoland, a potem także
inne jednostki, przyznawały atesty gospodarstwom, które spełniały wymogi
stawiane gospodarstwom ekologicznym. Te wymogi zaś przeważnie wzorowane
były na stosowanych w Unii Europejskiej, gdyż do 2001 roku niebyli ustawy,
która precyzyjnie określałaby, jakie gospodarstwa można zaliczyć do
ekologicznych, jaki jest tryb kwalifikowania ich do tej grupy, jakie etapy
dochodzenia, a wreszcie, jakie prawa i obowiązki mają gospodarstwa
ekologiczne. Takie regulacje, dotyczące dotacji do produkcji i kontroli,
jakości produktów, opakowań, przetwórstwa, oznakowania, w znaczący sposób
zwiększą szanse na rozwój tej metody produkcji żywności zarówno na rynek
krajowy jak i na rynki krajów Unii Europejskiej.
Zapisy ustawy o rolnictwie ekologicznym uwzględniają przepisy obowiązujące
w Unii Europejskiej – nasze prawo jest w tym zakresie przygotowane do
integracji.
mgr inż. Karolina Serwińska
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Krośnie
Zakład Gospodarki Regionalnej
i Agroturystyki
Edukacja Leśna w dukielskim liceum
Warto wiedzieć, że lasy w Polsce zajmują dziś 28,3%
powierzchni kraju. Las jako naturalna formacja roślinna, typowa dla naszej
szerokości geograficznej, zachował w wielu miejscach charakter naturalny z
całym bogactwem gatunków w nim żyjących i skomplikowaną siecią zależności
pomiędzy nimi. Stanowi skarbiec różnorodności biologicznej, pełni funkcję
ochronną gleb, wodochronną i uzdrowiskową. Dostarcza czystego powietrza i
wspaniałych wrażeń estetycznych.
Szczególną uwagę należy zwrócić na ogromne zaangażowanie leśników w
edukację przyrodniczo-leśną społeczeństwa. Dużą rolę odgrywają Leśne
Kompleksy Promocyjne, w których powstają pierwsze programy ochrony
przyrody, ośrodki edukacyjne, ścieżki edukacyjne, muzea leśne i zielone
szkoły.
Od dawna nasza szkoła współpracuje z Nadleśnictwem Dukla przy
organizowaniu akcji Sprzątanie Świata, zajęć terenowych w lesie i Leśnym
Ośrodku Nasiennym w Równem. Nadleśnictwo chętnie sponsorowało nasze
wydawnictwo,, A Cergowa Patrzy i myśli co się tutaj dzieje” i „Nie
zapomnijcie o Dukli”, jak też nagrody dla uczniów. Jednak od tego roku
szkolnego 2003/2004 współpraca nasza ujęta jest w planie,, Edukacji
Leśnej”, który opracował zespół złożony z leśników, pracowników gminy i
nauczycieli pod kierownictwem pani Wiesławy Żywiec.
Kolejną formą realizacji tego planu były 2 dniowe (8-9.06.) zajęcia
terenowe na ścieżce "Do złotej studzienki”, przeprowadzone przez
pracowników Nadleśnictwa: D. Głód, A. Paczkowskiego i R. Drajewicza.
Tematem zajęć było oznaczanie gatunków drzew w terenie, ochrona gatunkowa,
gospodarka leśna i ochrona lasów.
Dla uczniów, bardzo ciekawym gatunkiem okazała się kłokoczka południowa,
występująca na ścieżce w postaci krzewu do 4 m wysokości. Charakteryzuje
się korą gładką z białymi prążkami, posiada kwiatostany białe groniaste,
zwisające do 15 cm długości. Owocami są rozdęte, pęcherzaste torebki do
długości 4 cm, w których znajdują się dość duże i bardzo twarde,
jasnobrązowe i błyszczące nasiona. Z nasion robiono różańce, a z twardego
drewna kłokoczki wyrabiano laski, krzyżaki, kije do ubijania masła.
Kłokoczka występuje rzadko w stanie dzikim, do nas prawdopodobnie została
przyniesiona przez zakonników.
Jest to krzew termofilny pod ochroną. Należy zapamiętać, że podstawową
zasadą gospodarki leśnej jest powszechna ochrona lasów, zachowanie ich
trwałości, ciągłe powiększanie zasobów leśnych, a przede wszystkim
zrównoważony rozwój wszystkich funkcji lasu tj. produkcyjnej, ekologicznej
i społecznej.
Leśnicy jako gospodarze lasu stosują się do przyjętych zasad, jednocześnie
edukując i kształcąc właściwą postawę społeczną wobec przyrody. Namiastką
takiego właśnie nauczania są zajęcia terenowe, takie jak to przeprowadzone
na ścieżce przyrodniczej "Do złotej studzienki" na terenie Nadleśnictwa
Dukla.
Jednym z punktów wycieczki była nauka praktycznego rozpoznawania drzew i
krzewów w ich naturalnym środowisku. Obok charakterystycznych dla lasów
Beskidu Niskiego gatunków, takich jak: buk, jodła, jawor; w masywie
Cergowej występuje kilka perełek florystycznych. Zaliczyć do nich należy
cisa i kłokoczkę południową, gatunki nielicznie występujące na terenie
naszego kraju i z tego względu podlegające ścisłej ochronie. Również runo
tych lasów, z pozoru monotonne, kryje w sobie niespodzianki. W miejscach
skalistych i wilgotnych występuje rzadka paproć - języcznik zwyczajny, z
racji kształtu liści zwany językiem jelenim. Posiada on zimozielone,
błyszczące liście o długości 30 do 80 cm. Na ich spodniej stronie
występują kupki zarodnionośne, które zlewają się w równowąskie, podłużne
prążki. W buczynach natknąć się można na gnieźnika leśnego – saprofityczną
roślinę z rodziny storczykowatych, zupełnie pozbawioną zielonego barwnika.
Rośnie ona w symbiozie z grzybami, dzięki czemu może czerpać substancje
odżywcze z rozkładanych przez nie szczątków roślin i zwierząt.
Autorzy i prowadzący zajęcia:
Artur Paczkowski, Dorota Głód,
Robert Drajewicz, Maria Walczak
i uczniowie klas pierwszych
Robinia Akacjowa (Grochodrzew) (Robinia pseudoacacja
L.)
Robinia akacjowa lub grochodrzew, bo tak brzmi
prawidłowa nazwa tego gatunku, często mylnie określana i nazywana jest
„akacją”. Stanowi ciekawostkę przyrodniczą Dukli, tworząc aleję z około
200 okazami przy wjeździe do miasta od strony Krosna.
Drzewo pochodzące z Ameryki Północnej, do Europy przywiezione w XVII
wieku, należy do rodziny motylkowate (Fabaceae). W Polsce uprawiane
przeważnie w parkach, ogrodach i przy drogach, bardzo rzadko hodowane w
lasach.
Jest to szybko rosnące drzewo liściaste, o wysokości do 25 m i luźno
ugałęzionej, ażurowej, szerokiej koronie.
Kora na pniach szara, u osobników starych głęboko, podłużnie spękana. Pędy
kanciaste, nagie, oliwkowoszare, pokryte ostrymi cierniami. Liście
pierzaste, złożone z 6-9 par eliptycznych lub jajowatych listków o
długości 3-5 cm; rozwijają się późną wiosną. Kwiaty białe, tworzą
zwisające wielokwiatowe grona długości 10-20 cm; intensywnie, przyjemnie
pachnące, bogate w nektar (roślina miododajna), pojawiają się w maju i
czerwcu. Owocem jest nagi, spłaszczony strąk długości do 10 cm, z małymi
brązowymi nasionami.
Wymagania glebowe ma małe, może rosnąć na suchych, jałowych nieużytkach,
wymaga jednak dużo światła i ciepła. Wytwarza rozległy system korzeniowy,
znakomicie nadający się do utrwalania stromych przydrożnych zboczy. Dzięki
współżyciu z bakteriami wiążącymi azot, wpływa na użyźnienie gleby. Drewno
pierścieniowo – naczyniowe, odznacza się dużą twardością, zwięzłością i
wytrzymałością; jest trudno łupliwe i bardzo trwałe w wodzie (szczególnie
cenione w budownictwie okrętowym). (Fot. okładka)
Uwaga!
Prawie cała roślina trująca!
Artur Paczkowski
Sesja PSPL po sąsiedzku
W dniach 24-26 czerwca br. odbyła się kolejna wyjazdowa
sesja Polskiego Stowarzyszenia Prasy Lokalnej, a jej organizatorem był
Gminny Ośrodek Kultury w Nowym Żmigrodzie wydawca gazety samorządowej
„Region Żmigrodzki”. Gazeta ukazuje się od 1,5 roku i jak większość gazet
samorządowych ma charakter informacyjno-edukacyjny. Na sesji redaktorzy (a
było ich ponad 20) spotkali się z wójtem gminy, zwiedzili Żmigród,
wysłuchali bardzo ciekawej prelekcji ze slajdami nt. Magurskiego Parku
Narodowego wygłoszonej przez Jana Szafrańskiego dyrektora parku, omawiali
sprawy organizacyjne stowarzyszenia i sprawy zawodowe. Ogromną atrakcją
była wycieczka do Folusza na Diabli Kamień. Legenda mówi, że diabeł niósł
z kamieniołomu w Ożennej kamień, aby zniszczyć budowany kościół w
Kobylance. Koguty jednak piać zaczęły, więc diabeł, który był diabłem
nocnym, przeraził się świtu i wypuścił go z rąk. Kiedy się rozwidniło
przyjechał chłop wołami (w tamtych czasach chłopi koni nie hodowali) po
drewno do lasu. Woły bardzo się zmęczyły drogą, więc chłop usiadł na owym
kamieniu i zaczął pożywiać się skibką chleba i malutką pętelką kiełbasy.
Był piątek, ale niepiśmienny chłop nie znał kalendarza. Jedynie w
niedzielę dzwon kościelny oznajmiał mu, że za godzinę będzie msza, a drugi
krótki dzwon, że ksiądz już wychodzi z zakrystii. Chłop siedzi na kamieniu
i je swoje śniadanie, a tu pojawił się diabeł dniowy, ubrany w kożuszek z
czarnym futerkiem do wierzchu, w baranicy, spod której wystawały małe
różki w wysokich butach na parzystokopytnych racicach. Zaatakował chłopa i
chciał go porwać do piekła za złamanie postu. Chłop chwycił łańcuch, który
położył koło siebie i wywijał nim, broniąc się w ten sposób przed diabłem.
Za każdym machnięciem tylko iskry leciały z diabła, a może z kamienia.
Padł ze zmęczenia, a kiedy się ocknął, słońce było wysoko, woły daleko, a
kamień porysowany. Taki do dziś jest ten Diabli Kamień. Warto go zobaczyć.
Zachęcam do odwiedzenia naszych sąsiadów z zachodu: Gminy Nowy Żmigród,
tym bardziej że mamy już wakacje i może trochę więcej czasu przeznaczymy
na wypoczynek aktywny.
Gmina Nowy Żmigród leży już w powiecie jasielskim, jej powierzchnia to 100
km kw., obejmuje 15 sołectw i ma 10 tys. mieszkańców. Stolicą gminy jest
Nowy Żmigród, który był miastem od XIV w. do 1934 r., kiedy to w czasie
reformy administracji stracił prawa miejskie, podobnie jak nasze Jaśliska.
W czasie II-giej wojny światowej Nowy Żmigród w 98% był zniszczony, przez
5 miesięcy był w pasie przyfrontowym. Ofensywa jesienna zatrzymała się, a
front stanął w Iwli. Przez Żmigród przebiegała linia doraźnie
zorganizowanych umocnień, dolatywały tu pociski wystrzeliwane z dział.
Spadały na domy, w których byli żołnierze, gdyż ludność cywilna została
wysiedlona do różnych miejscowości od Samoklęsk po Gorlice. Wyludnienie
gór spowodowała akcja Wisła, a także dobrowolny wyjazd mieszkańców do
Związku Radzieckiego.
W Żmigrodzie warto zobaczyć renesansowa kamienicę, z charakterystycznym
dla tego okresu dachem, posiadającą widoczne pilastry, kamienne
obramowania drzwi i okien, wieżę, która ma nowe dzwony, gdyż stare zabrali
Niemcy, kościół parafialny, drewniany domek mieszczański przy ul.
Basztowej. W parku znajdują się pomniki przyrody – lipy (w czasie wojny
był tu zorganizowany przez Niemców obóz jeniecki dla żołnierzy polskich),
cmentarz żydowski, secesyjne budynki: kamienicę w której mieści się Gminny
Ośrodek Kultury i budynek żmigrodzkiego liceum. Dla turystów wielodniowych
polecam noclegi w gospodarstwach agroturystycznych, szczególnie wiele
powstało ich w Kątach.
Ogromną atrakcją jest Magurski Park Narodowy zajmujący znaczną część gmin
woj. podkarpackiego: Nowy Żmigród, Krempna, Osiek Jasielski, Dukla co
stanowi 89,7%, pozostała część to gminy woj. małopolskiego. Swoją
działalność rozpoczął od 1 stycznia 1995 roku. Zajmuje środkowy fragment
Beskidu Niskiego o najbardziej typowym dla tego pasma krajobrazie gór
średnich i niskich. Jego powierzchnia to blisko 20 tys. ha. Podnóża
wzniesień leżą na wysokości 300-400 m n.p.m., natomiast szczyty rzadko
przekraczają 800 m n.p.m., ma charakter typowo leśny, ponieważ aż 95%
powierzchni pokrywają lasy. Pozostałe 5% przypada na łąki i pastwiska.
Dobrze zachowane drzewostany bukowe i jodłowe zachwycają rozmiarami drzew
i ich dobrą kondycją, natomiast ekosystemy nieleśne bogate są w gatunki
rzadkie i chronione. Największymi osobliwościami Magurskiego Parku
Narodowego są łanowo występujące populacje storczyków (jest tu aż 18
gatunków), oraz prawie komplet dużych leśnych drapieżników (niedźwiedź
brunatny, wilk, ryś, żbik i lis). Dwa z tych gatunków ryś i żbik należą do
zwierząt ginących w kraju.
Amatorów wędkowania zaprasza gospodarstwo w Foluszu hodujące pstrąga
tęczowego i niebieskiego.
Gmina Nowy Żmigród serdecznie zaprasza, zaręczam będziecie Państwo
zachwyceni.
kbr
„Możliwości kształtowania ekologicznych postaw dzieci
i młodzieży
na terenie Magurskiego Parku Narodowego.”
Pod tym hasłem, 16 maja 2004 roku odbyła się
konferencja szkoleniowa dla nauczycieli opiekunów Szkolnych Kół Ligi
Ochrony Przyrody rejonu krośnieńskiego.
Były to udane zajęcia prowadzone przez Dyrektora Magurskiego Parku
Narodowego pana Jana Szafrańskiego.
Magurski Park Narodowy jest nam najbliższy i warto wiedzieć, że 1 stycznia
2005 roku będzie obchodził swoje 10 - lecie. Siedziba Parku Narodowego i
Ośrodek Edukacyjny z Muzeum znajdują się w Krempnej.
Ta część Beskidu Niskiego jest stosunkowo słabo zagospodarowana i
zaniedbana. W obrębie samego Parku praktycznie nie mieszka nikt. Magurski
Park Narodowy, jego krajobraz i przyroda mają specyficzny charakter, o
czym świadczy bogactwo przyrodnicze i ogrom borów. Tereny Parku są łatwo
dostępne, jedynie przeszkody naturalne (np. potoki mokradła) mogą czynić
trudności.
Konferencja szkoleniowa rozpoczęła się od zwiedzenia nowo wybudowanego
Ośrodka Dydaktycznego z muzeum w Krempnej, który będzie oddany do
użytkowania w styczniu 2005 roku. Ośrodek ten będzie prowadził zajęcia
dydaktyczne dla uczniów z naszych terenów. Z występujących w Magurskim
Parku Narodowym 55% ssaków umieszczonych jest w „Polskiej czerwonej
księdze zwierząt”. Teren tego parku jest jedyną ostoją łosia w Karpatach.
Obszarami o bardzo dobrych warunkach dla egzystencji dużych i średnich
ssaków są tereny Polan, Grabu, Huty Polańskiej, Ciechania. Występuje tutaj
niedźwiedź, ryś, wilk, żbik, borsuk. Rzeki i potoki (Wisłoka, Ryjak,
Wilsznia i Kłopotnica) są miejscem występowania wydry i bobra. Na terenie
Magurskiego Parku Narodowego stwierdzono obecność 115 gatunków ptaków
lęgowych. Ptaki drapieżne są licznie reprezentowane przez myszołowa,
orlika krzykliwego, krogulca, trzmielojada, pustułkę. Występuje, chociaż
nielicznie, orzeł przedni i kania ruda. Z naszych wędrówek szczególnie
utkwiła nam w pamięci już nieistniejąca wieś Nieznajowa. Jest to bezludna
część Beskidu Niskiego, 12 km od Krempnej. Przez tę wieś przebiega stara
droga z Radocyny do Wołowca. Na terenie nieistniejącej wsi przetrwało
kilkanaście kamiennych krzyży, figur przydrożnych i kapliczek pochodzących
z końca XIX wieku. Aż trudno uwierzyć, że Nieznajowa była lokowana w 1546
r na prawie wołoskim, na podstawie dokumentu wydanego przez króla Zygmunta
Starego. Zasadzcą wsi był Stecz Olesko ze Świątkowej. W 1581 r wieś
należała do Stadnickich. W 1886 r Nieznajowa liczyła 332 mieszkańców,
samych grekokatolików. W XIX wieku była lokalnym ośrodkiem handlowym,
odbywały się tu jarmarki i targi, na których handlowano wołami i krowami.
W 1919 r majątek Nieznajowej nabył Aleksander Skrzyński z Zagórzan, znany
polityk i minister spraw zagranicznych. W 1928 r wszyscy mieszkańcy wsi
przeszli na prawosławie. Nieznajowa należała do dobrze rozwiniętych wsi,
posiadała szkołę, posterunek, czytelnie, karczmę, sklepy, tartak i młyny
wodne z małą elektrownią. W 1931 r. wieś miała 60 domów i 352 mieszkańców
prawie samych Łemków. W 1945 r. tutejsi Łemkowie dobrowolnie wyjechali do
ZSRR a rodziny polskie przeniosły się do Czarnego. Po wsi dobrze
prosperującej obecnie pozostała pusta dolina. Słuchając opowieści pana
dyrektora Jana Szafrańskiego każdy z nas z marzeniem spoglądał na piękną
cichą bezludną okolicę. Na zakończenie zajęć terenowych nastąpiło
podsumowanie szkolenia przy ognisku z kiełbaską.
Dziękujemy za zorganizowanie konferencji pani prezes Ligi Ochrony Przyrody
Oddziału Krośnieńskiego pani Annie Sieniawskiej – Kuras oraz Radzie Miasta
Krosna za sponsorowanie autokaru. Była to naprawdę udana niedziela.
Maria Walczak
– opiekun LOP przy LO Dukla.
Spotkanie redaktorów prasy samorządowej Podkarpacia!
W dniu 26 maja 2004r. w Trzcianie k/ Rzeszowa odbyło
się I Podkarpackie Forum Prasy Samorządowej. Patronat nad spotkaniem
objęło Podkarpackie Stowarzyszenie Samorządów Terytorialnych województwa
podkarpackiego, na które przybyło około 60 osób, pasjonujących się
tworzeniem i redagowaniem gazet lokalnych w naszym regionie.
Organizatorzy zadbali o to, aby w programie spotkania nie zabrakło i
wiedzy, i dyskusji, i integracji i strawy. W auli forum wystawiono około
50 tytułów gazet lokalnych, ukazujących się w naszym województwie.
Uczestnicy Forum z zaciekawieniem wysłuchali referatów przedstawionych
przez 2 prasoznawców z Uniwersytetu Rzeszowskiego, a dyskusja, która się
wywiązała po ich wystąpieniach była bardzo żywa, bo pozwalała na szersze
przedstawienie lokalnych problemów, naszych redakcyjnych rozterek i
wątpliwości i trudu tworzenia samej gazety.
Dyskutanci podkreślali, że redagowanie i pisanie gazety jest pracą
pasjonującą, bo: dotykamy spraw, które dzieją się w środowiskach nam
znanych, uczymy się historii regionu, poznajemy topografię okolicy,
rozmawiamy z ciekawymi i pracowitymi ludźmi, promujemy najlepszych i
najzdolniejszych, udzielamy porad, urządzamy akcje na różne okazje.
Dyskusja potwierdziła również to, że gazeta lokalna pełni przede wszystkim
funkcję informacyjno – edukacyjną, nie goni za tanią sensacją, nie
ośmiesza człowieka, często łagodzi konflikty, ale patrzy również okiem
krytycznym na wiele codziennych spraw lokalnych.
Końcowym akcentem Forum był „domowy” poczęstunek dla wszystkich
uczestników, w po swojsku urządzonym pomieszczeniu nowego domu ludowego w
Trzcianie.
/beż/
Nasze atuty to przyjazna atmosfera
i indywidualne traktowanie uczniów.
Pani Dorota Skibicka jest dyrektorem Społecznej Szkoły
Muzycznej I i II stopnia w Krośnie. Zajęcia odbywają się w budynku Zespołu
Szkół Muzycznych w Krośnie, ul. Paderewskiego 7.
Od kiedy funkcjonuje kierowana przez Panią szkoła?
- Od roku, mamy zatem I-szy rok nauki za sobą, pod koniec bieżącego roku
szkolnego dostaliśmy uprawnienia szkoły publicznej. Te uprawnienia
otrzymują szkoły po wnikliwej kontroli: warunków nauczania i kwalifikacji
nauczycieli.
Jakie korzyści daje status szkoły publicznej?
- Konsekwencją statusu szkoły publicznej są otrzymywane dotacje z
Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Jakie wydziały ma szkoła?
- Obecnie jeden – instrumentalny, czyli uczniowie uczą się grać na
wybranym instrumencie, a dodatkowo mają zajęcia z teorii. Jesteśmy jedyną
szkołą w Krośnie, która oferuje naukę gry na każdym instrumencie.
Inne atuty Pani szkoły?
- Przyjazna atmosfera, indywidualne podejście do każdego ucznia, możliwość
grania w zespołach. Kładziemy nacisk na rozwijanie indywidualnych
zdolności uczniów – sprzyjają temu małe grupy na zajęciach teoretycznych.
Niewątpliwym atutem szkoły jest niskie czesne.
Jaki jest sposób rekrutacji uczniów?
- Do SM I stopnia nie ma przesłuchań. Na podstawie własnych doświadczeń
pedagogicznych stwierdzam, że każde dziecko może nauczyć się grać na
poziomie podstawowym. W SM II stopnia, przeprowadzane są egzaminy z gry na
instrumencie i wiadomości teoretycznych, konieczna jest zatem podstawowa
umiejętność gry i wiedzy muzycznej. Podanie należy składać do p. Elżbiety
Węgrzyn (budynek Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie) ul. Paderewskiego 7
do 1 września w godz. 8.00 – 13.00.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu zdolnych uczniów.
Rozmawiała:
Krystyna Boczar-Różewicz
Święty Jan z Dukli w Częstochowie - 08.07. 2004 roku
„Zanim zakończymy tę uroczystą liturgię, nie mogę nie
wspomnieć tu jeszcze dwóch sławnych postaci związanych z tą ziemią. Wpierw
mam na myśli świętego Jana z Dukli, którego relikwie towarzyszą dziś
naszemu spotkaniu. Ten duchowy syn św. Franciszka tu we Lwowie pełnił
funkcję kustosza kustodii ruskiej, tu zasłynął jako wielki kaznodzieja i
spowiednik, i tu dopełnił swojego życia. Dziś powrócił do tego miasta, aby
po ponad pięciu wiekach cieszyć się owocami swojej świętości w sercach
tego wiernego ludu”. (Jan Paweł II - Lwów 26. 06. 2001 roku).
W dniu 3 stycznia 1994 roku zaistniała samodzielna parafia przy klasztorze
braci mniejszych (oo. bernardyni) w Częstochowie na Zawodziu a od 17
września 1997 roku z woli ks. aba Stanisława Nowaka metropolity
częstochowskiego, patronuje jej św. Jan z Dukli. Parafia na dzisiejszy
dzień liczy 1950 dusz. Proboszczem parafii od roku jest o. Jakub Dominik
Chmielewski. Parafia buduje nowy kościół pod przewodnictwem o. Szczepana
Dolańskiego gwardiana wspólnoty zakonnej. Klasztor ten jest ośrodkiem
promocji kultu świętych i błogosławionych franciszkańskich w zakonnej
prowincji. Mieszka tutaj czterech ojców, którzy również udzielają się
pracy zewnętrznej przez głoszenie misji świętych i rekolekcji. Na terenie
parafii jest zakład karny, szpital, szkoła. W każdą środę rano i wieczorem
wierni gromadzą się na nabożeństwach do św. Jana z Dukli - Patrona
parafii, które są celebrowane również w każdym klasztorze bernardyńskim w
Polsce i na Ukrainie.
Życie świętego Jana z Dukli przypada na XV wiek. Urodził się w Dukli k.
Krosna ok. 1414 roku w rodzinie mieszczańskiej. Daty jego urodzenia nie
podają żadne źródła historyczne. Przed wstąpieniem do zakonu św.
Franciszka ukończył szkołę parafialną w Dukli lub w Krośnie. Według
tradycji szkołę średnią ukończył w Krakowie. W młodości poszukiwał drogi
do Boga przez życie pustelnicze w okolicy Dukli. Efektem jego intensywnej
pracy wewnętrznej, którą podjął w życiu pustelniczym, był wybór powołania
zakonnego. Pomiędzy rokiem 1434 a 1440 wstąpił do franciszkanów w
pobliskim Krośnie. Przyjął święcenia kapłańskie (ok. 1440 roku) w Krakowie
lub we Lwowie. Pełnił urząd kustosza kustodii ruskiej we Lwowie w latach
1443 - 1461. Kustodia ruska obejmowała klasztory we Lwowie, Przemyślu,
Haliczu, Sanoku, Krośnie, Gródku i Kamieńcu Podolskim.
Po kadencji kustosza według kroniki Jana z Komorowa przeszedł do
franciszkanów obserwantów (w Polsce od św. Bernardyna ze Sieny przyjęła
się nazwa ojców bernardynów), w 1463 roku. Na zmianę wspólnoty (był to
jeszcze jeden zakon św. Franciszka - papież Leon X w 1517 roku podzielił
franciszkanów na obserwantów i konwentualnych), otrzymał pozwolenie od
ówczesnego prowincjała o. Mikołaja Stryczka.
U OO. Bernardynów św. Jan pracował w Poznaniu - klasztor św. Franciszka
Serafickiego i we Lwowie klasztor św. Andrzeja Apostoła. „Tłumnie
schodzili się do niego ludzie spragnieni zdrowej Bożej nauki, aby słuchać
jego kazań czy też u kratek konfesjonału szukać umocnienia i porady.
Zasłynął On jako przewodnik dusz i roztropny doradca wielu ludzi (...)
pomimo starości i utraty wzroku pracował nieprzerwanie (...) szedł po
omacku do konfesjonału, aby nadal nawracać i prowadzić do Boga” (Jan Paweł
II - Dukla, 09.06. 1997 r.).
Protokoły procesu beatyfikacyjnego z roku 1625 - 1630 podkreślają również
prace Jego w bractwie św. Bernardyna ze Sieny i sprowadzenie do Lwowa
sióstr bernardynek. Prowadził życie ascetyczne, wykonywał gorliwie swoje
obowiązki zakonne i kapłańskie. Zmarł we Lwowie 29 września 1484 roku w
opinii świętości.
Od początku Jego grób stał się celem pobożnych nawiedzeń. Kult św. Jana z
Dukli narodził się z chwilą śmierci wśród mieszkańców Lwowa i okolicy.
Wzywano go w różnych potrzebach. Mieszkańcy Lwowa jemu zawdzięczają obronę
miasta przed wojskami nieprzyjaciół w 1648 i 1676 roku. Od tego roku
Iwowianie uznali go za swego Patrona. W dniu 21 stycznia 1733 roku papież
Klemens XII ogłosił go błogosławionym. Na tę pamiątkę zostały wybudowane
dwa klasztory w Dukli i w Żytomierzu na Ukrainie. Na prośbę króla Polski
Augusta III w 1739 roku, papież ogłosił go patronem Polski i Litwy. Do
jego grobu przybywali królowie i monarchowie odwiedzający Lwów.
W dniu 28 września 1941 roku klasztorze bernardynów we Lwowie dokonał się
cud nóg u Anny Maksymiak. Tamto nadzwyczajne zdarzenie stało się podstawą
wydanie dekretu o cudzie, w dniu 6 kwietnia 1995 roku przez papieża Jana
Pawła II. Zostało dopełnione faktem kanonizacji w dniu 10 czerwca 1997
roku w Krośnie.
Kult św. Jana z Dukli jest żywy w diecezji przemyskiej -szczególnie w
rodzinnej miejscowości ( w klasztorze bernardynów są jego relikwie ze
Lwowa) i okolicznych parafiach. W Krośnie, we Lwowie i diecezji lwowskiej,
we wszystkich klasztorach franciszkanów-bemardynów w Polsce i na Ukrainie.
Ostatnio w Warszawie i w Przemyślu również powstały nowe kościoły dla jego
kultu.
Szczególną formę kultu św. Jana z Dukli od 25 lat kontynuują mieszkańcy
Huciska k. Leżajska, gdzie stanęła na terenie parafii bernardyńskiej w
trudnej sytuacji politycznej świątynia, za czasów kierowania diecezją
przemyską przez ks. abp Ignacego Tokarczuka. Świątyni tej patronuje św.
Jan z Dukli i w każdy czwartek mieszkańcy modlili się o jego kanonizację.
Z tej miejscowości pochodzi J. E. Ks. Bp. Ignacy Dec - ordynariusz nowo
utworzonej diecezji świdnickiej przez Jana Pawła II. W dowód wdzięczności
za dar pełni sakramentu kapłańskiego, w dniu 08 lipca w parafii św. Jana z
Dukli na Zawodziu będzie celebrował sumę odpustową i wygłosi kazanie o
naszym Patronie. Zapraszamy mieszkańców naszego miasta i naszych
dobrodziejów.
O. Krystian Zdzisław Olszewski OFM
„CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM”
„Jak w naszym przedszkolu czytamy dzieciom?”
Czy w tych szalonych czasach zdominowanych przez telewizję i gry
komputerowe znajdujemy czas, aby czytać książki naszym dzieciom?
Okazuje się, że prawie co ósme małe dziecko wychowuje się bez książki, a
co piąte ma z nią styczność raczej sporadycznie (źródło CBOS).
W Przedszkolu Gminnym w Dukli czytanie książek dzieciom jest rzeczą
naturalną. Wiek przedszkolny jest najbardziej naturalnym czasem, w którym
należy czytać dzieciom jak najwięcej, gdyż:
* przedszkolaki nie umieją jeszcze czytać bądź stawiają dopiero pierwsze
kroki, a są już intelektualnie przygotowane do percepcji literatury,
* czytając, dorosły staje się pośrednikiem między dzieckiem a książką,
ważnym przewodnikiem po bogatym świecie doznań,
* czytaniu towarzyszy często atmosfera ciepła, co sprzyja nawiązaniu
bliskich kontaktów,
* te pierwsze doświadczenia najczęściej decydują o późniejszych
zamiłowaniach czytelniczych,
* czytając dzieciom, rozbudzamy ich wyobraźnię, aktywność intelektualną,
rozwijamy język, pamięć i koncentrację,
* odwołujemy się do ich uczuć i wrażliwości.
Dla niektórych dzieci wspólne słuchanie jest bardzo trudne; kręcą się,
zmieniają miejsca. Inne mogą tak się zasłuchać, że trzeba przywoływać je
do rzeczywistości. Ile dzieci, tyle przeżyć związanych z książką, ale to
my dorośli jesteśmy przewodnikami po świecie ukrytym w książkach. Od
naszego czytelniczego wysiłku zależy, czy dzieci będą miały swoich
ulubionych bohaterów, czy sięgną po ukochaną książkę po wielu latach oraz
czy będą w stanie przeczytać szkolne lektury.
Dlatego tak ważna jest ogólnopolska akcja „Cała Polska czyta dzieciom”,
promująca głośne czytanie dzieciom książek przez popularne osoby,
przynajmniej przez 20 minut codziennie. W ramach tej kampanii nauczycielki
z Przedszkola Gminnego Dukli, w pierwszym tygodniu czerwca zorganizowały
„Tydzień Czytania Dzieciom”.
Gośćmi, którzy przyjęli zaproszenie i czytali codziennie dzieciom książki
byli: dyrektor Biblioteki Publicznej pani Aleksandra Dziedzic, ks. Lesław
Pelc, nauczycielka ZSP w Dukli pani Agata Madzej, pedagog z Poradni
Psychologiczno- Pedagogicznej w Miejscu Piastowym pani Elżbieta Pepera
oraz postać z bajki Królik Bugs.
O walorach czytania dzieciom książek nie trzeba nikogo przekonywać,
dlatego też czytajmy dzieciom, pielęgnujmy te szczególne chwile, kiedy
możemy odetchnąć od codziennych spraw i pośpiechu. Tak niewiele trzeba,
aby wybrać się w daleką podróż, bez biletu, paszportu, ale nawet… na
koniec świata.
Urszula Aszlar
Nauczycielka Przedszkola Gminnego w Dukli |