Dukielski
Przegląd
Samorządowy

Lipiec 2004
nr 7(159)

 w gminie
 wydarzenia
 komentarze
 sport

 okładka

 wersja PDF

 kuchnia regionalna

 powrót

 

Komentarze, refleksje

43 lata przed UE

Dokładnie 43 lata temu – w czerwcu 1961 roku, otwarto polsko-czechosłowackie przejście graniczne w Barwinku - Wyżnym Komarniku. Było to pierwszy krok w kierunku ożywienia ruchu turystycznego oraz umożliwienia Polakom wyjazdów zagranicznych. W początkowym okresie na podstawie polsko-czechosłowackiej Konwencji Turystycznej udostępniony został obszar od granicy po Svidnik, po stronie naszych południowych sąsiadów oraz od Barwinka po Iwlę i Zboiska po naszej stronie. Pierwsze sąsiedzkie odwiedziny bywały dość skromne i ostrożne, lecz z biegiem czasu coraz bardziej się upowszechniały, szczególnie ze strony czechosłowackiej, ponieważ na cmentarzu dukielskim i w okolicy ostatnia wojna pozostawiła wiele miejsc pamięci, groby Słowaków i Czechów. Sam fakt, że od naszej strony przyszło wyzwolenie był na tyle doniosły, że rocznica bitwy o Przełęcz Dukielską jest dla Czechów i Słowaków świętem narodowym, a nazwa Dukla przewija się na ich terenie w wielu różnych odmianach – po nazwy klubów sportowych włącznie.
Pierwsze wyjazdy do Czechosłowacji powodowane były głównie ciekawością zobaczenia innego kraju – czego przez całe dziesięciolecia wielu Polaków nie mogło doświadczyć. Po kilku latach ta prawdziwa turystyka krajoznawcza zaczęła się przekształcać w turystykę bardziej handlową, co trwało długie lata – raz było korzystniej dla nas, raz dla naszych sąsiadów.
Pamiętam mój pierwszy wyjazd do Świdnika, jeszcze jako ucznia dukielskiej podstawówki nr 2. Oglądaliśmy pierwszy raz przez szyby autobusu tereny zagraniczne, a potem pierwsze miasto po czechosłowackiej stronie. Miasto wówczas było bardzo mizerne – właściwie dwie główne ulice z głównym skrzyżowaniem. Na rogu jednej z nich (dzisiejsza tzw. pesia zona) znajdował się sklep żelazny z bardzo atrakcyjnymi jak na tamte czasy dla nas artykułami. Kupowaliśmy scyzoryki - zwane rybkami, zwijane metrowe miarki, a nawet szczypce (kleszcze) bo miały ładne plastikowe rączki. Później oczywiście w miarę poznawania tamtejszych sklepów i towarów asortyment kupowanych rzeczy systematycznie się powiększał. Nikt jednak wtedy nie przypuszczał, że za kilkadziesiąt lat największy przygraniczny handel oprze się na wódce i piwie.
Pierwszy budynek urzędu celnego znajdował się na górce – był to drewniany, przeszklony baraczek z parkingiem, nieco dalej na południe szlaban na drodze. Obok parkingu zlokalizowany był przystanek PKS z poczekalnią. (fot).
Kiedy z upływem lat ruch turystyczny i handlowy zaczął się zwiększać i kiedy poszerzono terytoria wyjazdów przystąpiono do rozbudowy przejścia, wprowadzono wspólne odprawy (wcześniej Czechosłowacy mieli swój mały budyneczek po swej stronie).
W latach 70-tych ruch turystyczny za granicę był już mniej ograniczany, można było jeździć już do krajów demokracji ludowej, zaczynał się zwiększać ruch towarowy. Na granicy pojawiały się nowe obiekty i instytucje (ubezpieczenia, kantor, bar itp.) To wszystko mieściło się już w jednym nowym budynku istniejącym do dzisiaj, lecz w budowanym w cały nowy kompleks, który powstawał w ostatnich dziesięciu latach. Były lata, że kolejki samochodów do przejścia zaczynały się już w Tylawie.

 

Dziś granica ze Słowacją jest już od dwóch miesięcy granicą wewnętrzną między dwoma państwami Unii Europejskiej. Zniknęli z przejścia celnicy, a sama procedura odprawy paszportowej trwa chwilkę. Można dziś tędy jechać praktycznie wszędzie i bez pytań w stylu: gdzie wyjazd, co Pan wiezie? itp. Warto więc sobie przypomnieć jak to dawniej na granicy bywało. A czasem się przemycało....
/zed/


Rynek i marketing produktów ekologicznych

W kształtowaniu popytu na żywność ekologiczną istotną rolę odgrywa promocja i reklama. W polskich środkach masowego przekazu informacje na temat rolnictwa ekologicznego należą do rzadkości, a brak środków finansowych w organizacjach ekologicznych ogranicza możliwości stosowania płatnej reklamy w prasie, radiu czy telewizji. Jak na razie świadomość ekologiczna społeczeństwa polskiego jest niska i wynika z niedoceniania w przeszłości, a także i obecnie, potrzeby myślenia w kategoriach globalnej efektywności procesów wytwarzania. Efektywność globalna, poza czysto ekonomicznymi miarami oceny efektywności, uwzględnia także koszty w postaci skutków danej produkcji dla środowiska naturalnego, zdrowia ludzi, itp.
Przy wprowadzaniu na rynek wielu artykułów żywnościowych, producenci nie zawsze biorą pod uwagę ich potencjalne oddziaływanie na organizm człowieka i środowisko. Priorytety ekonomiczne, a także świadoma rezygnacja z jakości żywności na rzecz walorów kształtowanych przez masową reklamę, wciąż przeważają w Polsce nad myśleniem w kategoriach ochrony zdrowia i środowiska poprzez promocję wartościowej żywności. Na tym tle wyłania się potrzeba upowszechniania nie tylko zasad prawidłowego odżywiania się, ale przede wszystkim wskazująca konsumentom produkty wolne od zanieczyszczeń chemii rolnej, syntetycznych dodatków oraz w jak najmniejszym stopniu przetworzone.
Warto zwrócić uwagę na niedoceniane w naszym kraju aspekty społeczne rolnictwa ekologicznego. Przemiany po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej spowodują konieczność odejścia od rolnictwa dużej grupy mieszkańców wsi. Potrzeba większej pracochłonności w rolnictwie ekologicznym, przy jednocześnie rosnącym rynku na jego produkty może zapewnić ochronę części miejsc pracy, w tym także wielu miejsc pracy dla kobiet, zajmujących się przetwórstwem, sprzedażą i agroturystyką, która jest bardziej atrakcyjna dzięki oferowaniu gościom produktów ekologicznych. Taka polityka zatrudnienia jest popierana w krajach UE, gdyż zapewnia wielofunkcyjny rozwój wsi.
W dążeniu do zmiany sytuacji na rynku żywnościowym w Polsce ścierają się poglądy i interesy różnych grup, przejawiające się w formie ukrytych lub jawnych konfliktów. Są to odmienne postawy i oczekiwania producentów, pośredników handlowych i konsumentów, a jednocześnie odmienna filozofia i przesłanki oceny zjawisk stosowane przez ekologów i ekonomistów. Na tym tle rodzi się dylemat, czy są do pogodzenia oczekiwania ekologów i ekonomistów oraz jak złagodzić dysonans między ekologią a ekonomią. Wydaje się, że odpowiednią formułą jest marketing nowoczesny, polegający na dążeniu przedsiębiorcy do osiągnięcia zamierzonego efektu, bez szkodzenia innym uczestnikom rynku, co z natury rzeczy polega między innymi na przestrzeganiu zasad ekologii.
Strategie marketingowe tworzą pomost między potrzebami rynku a możliwościami producentów, opisują nie tylko cele, które producent chce osiągnąć, ale także drogi ich osiągania. Chodzi tu bynajmniej nie tylko o cele doraźne, lecz przede wszystkim o cele realizowane w dłuższym okresie. Uwzględnia się tu politykę produktu, politykę cenową, politykę dystrybucji i politykę komunikacji (promocji).
Marketing ekologiczny jest systemem osiągania sukcesów na rynku dzięki orientacji nabywców, ciągłemu badaniu i poznawaniu ich potrzeb, wytwarzaniu produktów najlepiej zaspakajających istniejące i pobudzone potrzeby oraz dostarczaniu produktów ekologicznych nabywcom – wraz z informacją i promocją – we właściwym czasie, właściwych miejscach i po odpowiednich cenach.
Aktualny dziś temat przyszłego członkostwa Polski w Unii Europejskiej budzi niepokój rolników i ekonomistów. Czy nasze rozdrobnione i mało efektywne rolnictwo będzie w stanie konkurować z tzw. nowoczesnym rolnictwem zachodnioeuropejskim i światowym? Zwolennicy rolnictwa ekologicznego twierdzą, że tak z uwagi na wysoką wartość żywności wyprodukowanej bez użycia nawozów sztucznych i pestycydów, z uwagi na ochronę środowiska i zapewnienie wielu miejsc pracy na wsi. Warto, więc powiązać działania na rzecz większej aktywności rynkowej rolników i świadomości ekologicznej konsumentów.
W naszym kraju przez wiele lat rolnictwo ekologiczne rozwijało się w sposób po części tylko kontrolowany. Stowarzyszenie Ekoland, a potem także inne jednostki, przyznawały atesty gospodarstwom, które spełniały wymogi stawiane gospodarstwom ekologicznym. Te wymogi zaś przeważnie wzorowane były na stosowanych w Unii Europejskiej, gdyż do 2001 roku niebyli ustawy, która precyzyjnie określałaby, jakie gospodarstwa można zaliczyć do ekologicznych, jaki jest tryb kwalifikowania ich do tej grupy, jakie etapy dochodzenia, a wreszcie, jakie prawa i obowiązki mają gospodarstwa ekologiczne. Takie regulacje, dotyczące dotacji do produkcji i kontroli, jakości produktów, opakowań, przetwórstwa, oznakowania, w znaczący sposób zwiększą szanse na rozwój tej metody produkcji żywności zarówno na rynek krajowy jak i na rynki krajów Unii Europejskiej.
Zapisy ustawy o rolnictwie ekologicznym uwzględniają przepisy obowiązujące w Unii Europejskiej – nasze prawo jest w tym zakresie przygotowane do integracji.

mgr inż. Karolina Serwińska
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Krośnie
Zakład Gospodarki Regionalnej
i Agroturystyki


Edukacja Leśna w dukielskim liceum

Warto wiedzieć, że lasy w Polsce zajmują dziś 28,3% powierzchni kraju. Las jako naturalna formacja roślinna, typowa dla naszej szerokości geograficznej, zachował w wielu miejscach charakter naturalny z całym bogactwem gatunków w nim żyjących i skomplikowaną siecią zależności pomiędzy nimi. Stanowi skarbiec różnorodności biologicznej, pełni funkcję ochronną gleb, wodochronną i uzdrowiskową. Dostarcza czystego powietrza i wspaniałych wrażeń estetycznych.
Szczególną uwagę należy zwrócić na ogromne zaangażowanie leśników w edukację przyrodniczo-leśną społeczeństwa. Dużą rolę odgrywają Leśne Kompleksy Promocyjne, w których powstają pierwsze programy ochrony przyrody, ośrodki edukacyjne, ścieżki edukacyjne, muzea leśne i zielone szkoły.
Od dawna nasza szkoła współpracuje z Nadleśnictwem Dukla przy organizowaniu akcji Sprzątanie Świata, zajęć terenowych w lesie i Leśnym Ośrodku Nasiennym w Równem. Nadleśnictwo chętnie sponsorowało nasze wydawnictwo,, A Cergowa Patrzy i myśli co się tutaj dzieje” i „Nie zapomnijcie o Dukli”, jak też nagrody dla uczniów. Jednak od tego roku szkolnego 2003/2004 współpraca nasza ujęta jest w planie,, Edukacji Leśnej”, który opracował zespół złożony z leśników, pracowników gminy i nauczycieli pod kierownictwem pani Wiesławy Żywiec.
Kolejną formą realizacji tego planu były 2 dniowe (8-9.06.) zajęcia terenowe na ścieżce "Do złotej studzienki”, przeprowadzone przez pracowników Nadleśnictwa: D. Głód, A. Paczkowskiego i R. Drajewicza.
Tematem zajęć było oznaczanie gatunków drzew w terenie, ochrona gatunkowa, gospodarka leśna i ochrona lasów.
Dla uczniów, bardzo ciekawym gatunkiem okazała się kłokoczka południowa, występująca na ścieżce w postaci krzewu do 4 m wysokości. Charakteryzuje się korą gładką z białymi prążkami, posiada kwiatostany białe groniaste, zwisające do 15 cm długości. Owocami są rozdęte, pęcherzaste torebki do długości 4 cm, w których znajdują się dość duże i bardzo twarde, jasnobrązowe i błyszczące nasiona. Z nasion robiono różańce, a z twardego drewna kłokoczki wyrabiano laski, krzyżaki, kije do ubijania masła.
Kłokoczka występuje rzadko w stanie dzikim, do nas prawdopodobnie została przyniesiona przez zakonników.
Jest to krzew termofilny pod ochroną. Należy zapamiętać, że podstawową zasadą gospodarki leśnej jest powszechna ochrona lasów, zachowanie ich trwałości, ciągłe powiększanie zasobów leśnych, a przede wszystkim zrównoważony rozwój wszystkich funkcji lasu tj. produkcyjnej, ekologicznej i społecznej.
Leśnicy jako gospodarze lasu stosują się do przyjętych zasad, jednocześnie edukując i kształcąc właściwą postawę społeczną wobec przyrody. Namiastką takiego właśnie nauczania są zajęcia terenowe, takie jak to przeprowadzone na ścieżce przyrodniczej "Do złotej studzienki" na terenie Nadleśnictwa Dukla.
Jednym z punktów wycieczki była nauka praktycznego rozpoznawania drzew i krzewów w ich naturalnym środowisku. Obok charakterystycznych dla lasów Beskidu Niskiego gatunków, takich jak: buk, jodła, jawor; w masywie Cergowej występuje kilka perełek florystycznych. Zaliczyć do nich należy cisa i kłokoczkę południową, gatunki nielicznie występujące na terenie naszego kraju i z tego względu podlegające ścisłej ochronie. Również runo tych lasów, z pozoru monotonne, kryje w sobie niespodzianki. W miejscach skalistych i wilgotnych występuje rzadka paproć - języcznik zwyczajny, z racji kształtu liści zwany językiem jelenim. Posiada on zimozielone, błyszczące liście o długości 30 do 80 cm. Na ich spodniej stronie występują kupki zarodnionośne, które zlewają się w równowąskie, podłużne prążki. W buczynach natknąć się można na gnieźnika leśnego – saprofityczną roślinę z rodziny storczykowatych, zupełnie pozbawioną zielonego barwnika. Rośnie ona w symbiozie z grzybami, dzięki czemu może czerpać substancje odżywcze z rozkładanych przez nie szczątków roślin i zwierząt.

Autorzy i prowadzący zajęcia:
Artur Paczkowski, Dorota Głód,
Robert Drajewicz, Maria Walczak
i uczniowie klas pierwszych


Robinia Akacjowa (Grochodrzew) (Robinia pseudoacacja L.)

Robinia akacjowa lub grochodrzew, bo tak brzmi prawidłowa nazwa tego gatunku, często mylnie określana i nazywana jest „akacją”. Stanowi ciekawostkę przyrodniczą Dukli, tworząc aleję z około 200 okazami przy wjeździe do miasta od strony Krosna.
Drzewo pochodzące z Ameryki Północnej, do Europy przywiezione w XVII wieku, należy do rodziny motylkowate (Fabaceae). W Polsce uprawiane przeważnie w parkach, ogrodach i przy drogach, bardzo rzadko hodowane w lasach.
Jest to szybko rosnące drzewo liściaste, o wysokości do 25 m i luźno ugałęzionej, ażurowej, szerokiej koronie.
Kora na pniach szara, u osobników starych głęboko, podłużnie spękana. Pędy kanciaste, nagie, oliwkowoszare, pokryte ostrymi cierniami. Liście pierzaste, złożone z 6-9 par eliptycznych lub jajowatych listków o długości 3-5 cm; rozwijają się późną wiosną. Kwiaty białe, tworzą zwisające wielokwiatowe grona długości 10-20 cm; intensywnie, przyjemnie pachnące, bogate w nektar (roślina miododajna), pojawiają się w maju i czerwcu. Owocem jest nagi, spłaszczony strąk długości do 10 cm, z małymi brązowymi nasionami.
Wymagania glebowe ma małe, może rosnąć na suchych, jałowych nieużytkach, wymaga jednak dużo światła i ciepła. Wytwarza rozległy system korzeniowy, znakomicie nadający się do utrwalania stromych przydrożnych zboczy. Dzięki współżyciu z bakteriami wiążącymi azot, wpływa na użyźnienie gleby. Drewno pierścieniowo – naczyniowe, odznacza się dużą twardością, zwięzłością i wytrzymałością; jest trudno łupliwe i bardzo trwałe w wodzie (szczególnie cenione w budownictwie okrętowym). (Fot. okładka)

Uwaga!
Prawie cała roślina trująca!

Artur Paczkowski


Sesja PSPL po sąsiedzku

W dniach 24-26 czerwca br. odbyła się kolejna wyjazdowa sesja Polskiego Stowarzyszenia Prasy Lokalnej, a jej organizatorem był Gminny Ośrodek Kultury w Nowym Żmigrodzie wydawca gazety samorządowej „Region Żmigrodzki”. Gazeta ukazuje się od 1,5 roku i jak większość gazet samorządowych ma charakter informacyjno-edukacyjny. Na sesji redaktorzy (a było ich ponad 20) spotkali się z wójtem gminy, zwiedzili Żmigród, wysłuchali bardzo ciekawej prelekcji ze slajdami nt. Magurskiego Parku Narodowego wygłoszonej przez Jana Szafrańskiego dyrektora parku, omawiali sprawy organizacyjne stowarzyszenia i sprawy zawodowe. Ogromną atrakcją była wycieczka do Folusza na Diabli Kamień. Legenda mówi, że diabeł niósł z kamieniołomu w Ożennej kamień, aby zniszczyć budowany kościół w Kobylance. Koguty jednak piać zaczęły, więc diabeł, który był diabłem nocnym, przeraził się świtu i wypuścił go z rąk. Kiedy się rozwidniło przyjechał chłop wołami (w tamtych czasach chłopi koni nie hodowali) po drewno do lasu. Woły bardzo się zmęczyły drogą, więc chłop usiadł na owym kamieniu i zaczął pożywiać się skibką chleba i malutką pętelką kiełbasy. Był piątek, ale niepiśmienny chłop nie znał kalendarza. Jedynie w niedzielę dzwon kościelny oznajmiał mu, że za godzinę będzie msza, a drugi krótki dzwon, że ksiądz już wychodzi z zakrystii. Chłop siedzi na kamieniu i je swoje śniadanie, a tu pojawił się diabeł dniowy, ubrany w kożuszek z czarnym futerkiem do wierzchu, w baranicy, spod której wystawały małe różki w wysokich butach na parzystokopytnych racicach. Zaatakował chłopa i chciał go porwać do piekła za złamanie postu. Chłop chwycił łańcuch, który położył koło siebie i wywijał nim, broniąc się w ten sposób przed diabłem. Za każdym machnięciem tylko iskry leciały z diabła, a może z kamienia. Padł ze zmęczenia, a kiedy się ocknął, słońce było wysoko, woły daleko, a kamień porysowany. Taki do dziś jest ten Diabli Kamień. Warto go zobaczyć.
Zachęcam do odwiedzenia naszych sąsiadów z zachodu: Gminy Nowy Żmigród, tym bardziej że mamy już wakacje i może trochę więcej czasu przeznaczymy na wypoczynek aktywny.
Gmina Nowy Żmigród leży już w powiecie jasielskim, jej powierzchnia to 100 km kw., obejmuje 15 sołectw i ma 10 tys. mieszkańców. Stolicą gminy jest Nowy Żmigród, który był miastem od XIV w. do 1934 r., kiedy to w czasie reformy administracji stracił prawa miejskie, podobnie jak nasze Jaśliska. W czasie II-giej wojny światowej Nowy Żmigród w 98% był zniszczony, przez 5 miesięcy był w pasie przyfrontowym. Ofensywa jesienna zatrzymała się, a front stanął w Iwli. Przez Żmigród przebiegała linia doraźnie zorganizowanych umocnień, dolatywały tu pociski wystrzeliwane z dział. Spadały na domy, w których byli żołnierze, gdyż ludność cywilna została wysiedlona do różnych miejscowości od Samoklęsk po Gorlice. Wyludnienie gór spowodowała akcja Wisła, a także dobrowolny wyjazd mieszkańców do Związku Radzieckiego.
W Żmigrodzie warto zobaczyć renesansowa kamienicę, z charakterystycznym dla tego okresu dachem, posiadającą widoczne pilastry, kamienne obramowania drzwi i okien, wieżę, która ma nowe dzwony, gdyż stare zabrali Niemcy, kościół parafialny, drewniany domek mieszczański przy ul. Basztowej. W parku znajdują się pomniki przyrody – lipy (w czasie wojny był tu zorganizowany przez Niemców obóz jeniecki dla żołnierzy polskich), cmentarz żydowski, secesyjne budynki: kamienicę w której mieści się Gminny Ośrodek Kultury i budynek żmigrodzkiego liceum. Dla turystów wielodniowych polecam noclegi w gospodarstwach agroturystycznych, szczególnie wiele powstało ich w Kątach.
Ogromną atrakcją jest Magurski Park Narodowy zajmujący znaczną część gmin woj. podkarpackiego: Nowy Żmigród, Krempna, Osiek Jasielski, Dukla co stanowi 89,7%, pozostała część to gminy woj. małopolskiego. Swoją działalność rozpoczął od 1 stycznia 1995 roku. Zajmuje środkowy fragment Beskidu Niskiego o najbardziej typowym dla tego pasma krajobrazie gór średnich i niskich. Jego powierzchnia to blisko 20 tys. ha. Podnóża wzniesień leżą na wysokości 300-400 m n.p.m., natomiast szczyty rzadko przekraczają 800 m n.p.m., ma charakter typowo leśny, ponieważ aż 95% powierzchni pokrywają lasy. Pozostałe 5% przypada na łąki i pastwiska. Dobrze zachowane drzewostany bukowe i jodłowe zachwycają rozmiarami drzew i ich dobrą kondycją, natomiast ekosystemy nieleśne bogate są w gatunki rzadkie i chronione. Największymi osobliwościami Magurskiego Parku Narodowego są łanowo występujące populacje storczyków (jest tu aż 18 gatunków), oraz prawie komplet dużych leśnych drapieżników (niedźwiedź brunatny, wilk, ryś, żbik i lis). Dwa z tych gatunków ryś i żbik należą do zwierząt ginących w kraju.
Amatorów wędkowania zaprasza gospodarstwo w Foluszu hodujące pstrąga tęczowego i niebieskiego.
Gmina Nowy Żmigród serdecznie zaprasza, zaręczam będziecie Państwo zachwyceni.
kbr


„Możliwości kształtowania ekologicznych postaw dzieci i młodzieży
na terenie Magurskiego Parku Narodowego.”

Pod tym hasłem, 16 maja 2004 roku odbyła się konferencja szkoleniowa dla nauczycieli opiekunów Szkolnych Kół Ligi Ochrony Przyrody rejonu krośnieńskiego.
Były to udane zajęcia prowadzone przez Dyrektora Magurskiego Parku Narodowego pana Jana Szafrańskiego.
Magurski Park Narodowy jest nam najbliższy i warto wiedzieć, że 1 stycznia 2005 roku będzie obchodził swoje 10 - lecie. Siedziba Parku Narodowego i Ośrodek Edukacyjny z Muzeum znajdują się w Krempnej.
Ta część Beskidu Niskiego jest stosunkowo słabo zagospodarowana i zaniedbana. W obrębie samego Parku praktycznie nie mieszka nikt. Magurski Park Narodowy, jego krajobraz i przyroda mają specyficzny charakter, o czym świadczy bogactwo przyrodnicze i ogrom borów. Tereny Parku są łatwo dostępne, jedynie przeszkody naturalne (np. potoki mokradła) mogą czynić trudności.
Konferencja szkoleniowa rozpoczęła się od zwiedzenia nowo wybudowanego Ośrodka Dydaktycznego z muzeum w Krempnej, który będzie oddany do użytkowania w styczniu 2005 roku. Ośrodek ten będzie prowadził zajęcia dydaktyczne dla uczniów z naszych terenów. Z występujących w Magurskim Parku Narodowym 55% ssaków umieszczonych jest w „Polskiej czerwonej księdze zwierząt”. Teren tego parku jest jedyną ostoją łosia w Karpatach. Obszarami o bardzo dobrych warunkach dla egzystencji dużych i średnich ssaków są tereny Polan, Grabu, Huty Polańskiej, Ciechania. Występuje tutaj niedźwiedź, ryś, wilk, żbik, borsuk. Rzeki i potoki (Wisłoka, Ryjak, Wilsznia i Kłopotnica) są miejscem występowania wydry i bobra. Na terenie Magurskiego Parku Narodowego stwierdzono obecność 115 gatunków ptaków lęgowych. Ptaki drapieżne są licznie reprezentowane przez myszołowa, orlika krzykliwego, krogulca, trzmielojada, pustułkę. Występuje, chociaż nielicznie, orzeł przedni i kania ruda. Z naszych wędrówek szczególnie utkwiła nam w pamięci już nieistniejąca wieś Nieznajowa. Jest to bezludna część Beskidu Niskiego, 12 km od Krempnej. Przez tę wieś przebiega stara droga z Radocyny do Wołowca. Na terenie nieistniejącej wsi przetrwało kilkanaście kamiennych krzyży, figur przydrożnych i kapliczek pochodzących z końca XIX wieku. Aż trudno uwierzyć, że Nieznajowa była lokowana w 1546 r na prawie wołoskim, na podstawie dokumentu wydanego przez króla Zygmunta Starego. Zasadzcą wsi był Stecz Olesko ze Świątkowej. W 1581 r wieś należała do Stadnickich. W 1886 r Nieznajowa liczyła 332 mieszkańców, samych grekokatolików. W XIX wieku była lokalnym ośrodkiem handlowym, odbywały się tu jarmarki i targi, na których handlowano wołami i krowami. W 1919 r majątek Nieznajowej nabył Aleksander Skrzyński z Zagórzan, znany polityk i minister spraw zagranicznych. W 1928 r wszyscy mieszkańcy wsi przeszli na prawosławie. Nieznajowa należała do dobrze rozwiniętych wsi, posiadała szkołę, posterunek, czytelnie, karczmę, sklepy, tartak i młyny wodne z małą elektrownią. W 1931 r. wieś miała 60 domów i 352 mieszkańców prawie samych Łemków. W 1945 r. tutejsi Łemkowie dobrowolnie wyjechali do ZSRR a rodziny polskie przeniosły się do Czarnego. Po wsi dobrze prosperującej obecnie pozostała pusta dolina. Słuchając opowieści pana dyrektora Jana Szafrańskiego każdy z nas z marzeniem spoglądał na piękną cichą bezludną okolicę. Na zakończenie zajęć terenowych nastąpiło podsumowanie szkolenia przy ognisku z kiełbaską.

Dziękujemy za zorganizowanie konferencji pani prezes Ligi Ochrony Przyrody Oddziału Krośnieńskiego pani Annie Sieniawskiej – Kuras oraz Radzie Miasta Krosna za sponsorowanie autokaru. Była to naprawdę udana niedziela.

Maria Walczak
– opiekun LOP przy LO Dukla.


Spotkanie redaktorów prasy samorządowej Podkarpacia!

W dniu 26 maja 2004r. w Trzcianie k/ Rzeszowa odbyło się I Podkarpackie Forum Prasy Samorządowej. Patronat nad spotkaniem objęło Podkarpackie Stowarzyszenie Samorządów Terytorialnych województwa podkarpackiego, na które przybyło około 60 osób, pasjonujących się tworzeniem i redagowaniem gazet lokalnych w naszym regionie.
Organizatorzy zadbali o to, aby w programie spotkania nie zabrakło i wiedzy, i dyskusji, i integracji i strawy. W auli forum wystawiono około 50 tytułów gazet lokalnych, ukazujących się w naszym województwie.
Uczestnicy Forum z zaciekawieniem wysłuchali referatów przedstawionych przez 2 prasoznawców z Uniwersytetu Rzeszowskiego, a dyskusja, która się wywiązała po ich wystąpieniach była bardzo żywa, bo pozwalała na szersze przedstawienie lokalnych problemów, naszych redakcyjnych rozterek i wątpliwości i trudu tworzenia samej gazety.
Dyskutanci podkreślali, że redagowanie i pisanie gazety jest pracą pasjonującą, bo: dotykamy spraw, które dzieją się w środowiskach nam znanych, uczymy się historii regionu, poznajemy topografię okolicy, rozmawiamy z ciekawymi i pracowitymi ludźmi, promujemy najlepszych i najzdolniejszych, udzielamy porad, urządzamy akcje na różne okazje.
Dyskusja potwierdziła również to, że gazeta lokalna pełni przede wszystkim funkcję informacyjno – edukacyjną, nie goni za tanią sensacją, nie ośmiesza człowieka, często łagodzi konflikty, ale patrzy również okiem krytycznym na wiele codziennych spraw lokalnych.
Końcowym akcentem Forum był „domowy” poczęstunek dla wszystkich uczestników, w po swojsku urządzonym pomieszczeniu nowego domu ludowego w Trzcianie.
/beż/


Nasze atuty to przyjazna atmosfera
i indywidualne traktowanie uczniów.

Pani Dorota Skibicka jest dyrektorem Społecznej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Krośnie. Zajęcia odbywają się w budynku Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie, ul. Paderewskiego 7.

Od kiedy funkcjonuje kierowana przez Panią szkoła?
- Od roku, mamy zatem I-szy rok nauki za sobą, pod koniec bieżącego roku szkolnego dostaliśmy uprawnienia szkoły publicznej. Te uprawnienia otrzymują szkoły po wnikliwej kontroli: warunków nauczania i kwalifikacji nauczycieli.
Jakie korzyści daje status szkoły publicznej?
- Konsekwencją statusu szkoły publicznej są otrzymywane dotacje z Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Jakie wydziały ma szkoła?
- Obecnie jeden – instrumentalny, czyli uczniowie uczą się grać na wybranym instrumencie, a dodatkowo mają zajęcia z teorii. Jesteśmy jedyną szkołą w Krośnie, która oferuje naukę gry na każdym instrumencie.
Inne atuty Pani szkoły?
- Przyjazna atmosfera, indywidualne podejście do każdego ucznia, możliwość grania w zespołach. Kładziemy nacisk na rozwijanie indywidualnych zdolności uczniów – sprzyjają temu małe grupy na zajęciach teoretycznych. Niewątpliwym atutem szkoły jest niskie czesne.
Jaki jest sposób rekrutacji uczniów?
- Do SM I stopnia nie ma przesłuchań. Na podstawie własnych doświadczeń pedagogicznych stwierdzam, że każde dziecko może nauczyć się grać na poziomie podstawowym. W SM II stopnia, przeprowadzane są egzaminy z gry na instrumencie i wiadomości teoretycznych, konieczna jest zatem podstawowa umiejętność gry i wiedzy muzycznej. Podanie należy składać do p. Elżbiety Węgrzyn (budynek Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie) ul. Paderewskiego 7 do 1 września w godz. 8.00 – 13.00.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu zdolnych uczniów.

Rozmawiała:
Krystyna Boczar-Różewicz


Święty Jan z Dukli w Częstochowie - 08.07. 2004 roku

„Zanim zakończymy tę uroczystą liturgię, nie mogę nie wspomnieć tu jeszcze dwóch sławnych postaci związanych z tą ziemią. Wpierw mam na myśli świętego Jana z Dukli, którego relikwie towarzyszą dziś naszemu spotkaniu. Ten duchowy syn św. Franciszka tu we Lwowie pełnił funkcję kustosza kustodii ruskiej, tu zasłynął jako wielki kaznodzieja i spowiednik, i tu dopełnił swojego życia. Dziś powrócił do tego miasta, aby po ponad pięciu wiekach cieszyć się owocami swojej świętości w sercach tego wiernego ludu”. (Jan Paweł II - Lwów 26. 06. 2001 roku).
W dniu 3 stycznia 1994 roku zaistniała samodzielna parafia przy klasztorze braci mniejszych (oo. bernardyni) w Częstochowie na Zawodziu a od 17 września 1997 roku z woli ks. aba Stanisława Nowaka metropolity częstochowskiego, patronuje jej św. Jan z Dukli. Parafia na dzisiejszy dzień liczy 1950 dusz. Proboszczem parafii od roku jest o. Jakub Dominik Chmielewski. Parafia buduje nowy kościół pod przewodnictwem o. Szczepana Dolańskiego gwardiana wspólnoty zakonnej. Klasztor ten jest ośrodkiem promocji kultu świętych i błogosławionych franciszkańskich w zakonnej prowincji. Mieszka tutaj czterech ojców, którzy również udzielają się pracy zewnętrznej przez głoszenie misji świętych i rekolekcji. Na terenie parafii jest zakład karny, szpital, szkoła. W każdą środę rano i wieczorem wierni gromadzą się na nabożeństwach do św. Jana z Dukli - Patrona parafii, które są celebrowane również w każdym klasztorze bernardyńskim w Polsce i na Ukrainie.
Życie świętego Jana z Dukli przypada na XV wiek. Urodził się w Dukli k. Krosna ok. 1414 roku w rodzinie mieszczańskiej. Daty jego urodzenia nie podają żadne źródła historyczne. Przed wstąpieniem do zakonu św. Franciszka ukończył szkołę parafialną w Dukli lub w Krośnie. Według tradycji szkołę średnią ukończył w Krakowie. W młodości poszukiwał drogi do Boga przez życie pustelnicze w okolicy Dukli. Efektem jego intensywnej pracy wewnętrznej, którą podjął w życiu pustelniczym, był wybór powołania zakonnego. Pomiędzy rokiem 1434 a 1440 wstąpił do franciszkanów w pobliskim Krośnie. Przyjął święcenia kapłańskie (ok. 1440 roku) w Krakowie lub we Lwowie. Pełnił urząd kustosza kustodii ruskiej we Lwowie w latach 1443 - 1461. Kustodia ruska obejmowała klasztory we Lwowie, Przemyślu, Haliczu, Sanoku, Krośnie, Gródku i Kamieńcu Podolskim.
Po kadencji kustosza według kroniki Jana z Komorowa przeszedł do franciszkanów obserwantów (w Polsce od św. Bernardyna ze Sieny przyjęła się nazwa ojców bernardynów), w 1463 roku. Na zmianę wspólnoty (był to jeszcze jeden zakon św. Franciszka - papież Leon X w 1517 roku podzielił franciszkanów na obserwantów i konwentualnych), otrzymał pozwolenie od ówczesnego prowincjała o. Mikołaja Stryczka.
U OO. Bernardynów św. Jan pracował w Poznaniu - klasztor św. Franciszka Serafickiego i we Lwowie klasztor św. Andrzeja Apostoła. „Tłumnie schodzili się do niego ludzie spragnieni zdrowej Bożej nauki, aby słuchać jego kazań czy też u kratek konfesjonału szukać umocnienia i porady. Zasłynął On jako przewodnik dusz i roztropny doradca wielu ludzi (...) pomimo starości i utraty wzroku pracował nieprzerwanie (...) szedł po omacku do konfesjonału, aby nadal nawracać i prowadzić do Boga” (Jan Paweł II - Dukla, 09.06. 1997 r.).
Protokoły procesu beatyfikacyjnego z roku 1625 - 1630 podkreślają również prace Jego w bractwie św. Bernardyna ze Sieny i sprowadzenie do Lwowa sióstr bernardynek. Prowadził życie ascetyczne, wykonywał gorliwie swoje obowiązki zakonne i kapłańskie. Zmarł we Lwowie 29 września 1484 roku w opinii świętości.
Od początku Jego grób stał się celem pobożnych nawiedzeń. Kult św. Jana z Dukli narodził się z chwilą śmierci wśród mieszkańców Lwowa i okolicy. Wzywano go w różnych potrzebach. Mieszkańcy Lwowa jemu zawdzięczają obronę miasta przed wojskami nieprzyjaciół w 1648 i 1676 roku. Od tego roku Iwowianie uznali go za swego Patrona. W dniu 21 stycznia 1733 roku papież Klemens XII ogłosił go błogosławionym. Na tę pamiątkę zostały wybudowane dwa klasztory w Dukli i w Żytomierzu na Ukrainie. Na prośbę króla Polski Augusta III w 1739 roku, papież ogłosił go patronem Polski i Litwy. Do jego grobu przybywali królowie i monarchowie odwiedzający Lwów.
W dniu 28 września 1941 roku klasztorze bernardynów we Lwowie dokonał się cud nóg u Anny Maksymiak. Tamto nadzwyczajne zdarzenie stało się podstawą wydanie dekretu o cudzie, w dniu 6 kwietnia 1995 roku przez papieża Jana Pawła II. Zostało dopełnione faktem kanonizacji w dniu 10 czerwca 1997 roku w Krośnie.
Kult św. Jana z Dukli jest żywy w diecezji przemyskiej -szczególnie w rodzinnej miejscowości ( w klasztorze bernardynów są jego relikwie ze Lwowa) i okolicznych parafiach. W Krośnie, we Lwowie i diecezji lwowskiej, we wszystkich klasztorach franciszkanów-bemardynów w Polsce i na Ukrainie. Ostatnio w Warszawie i w Przemyślu również powstały nowe kościoły dla jego kultu.
Szczególną formę kultu św. Jana z Dukli od 25 lat kontynuują mieszkańcy Huciska k. Leżajska, gdzie stanęła na terenie parafii bernardyńskiej w trudnej sytuacji politycznej świątynia, za czasów kierowania diecezją przemyską przez ks. abp Ignacego Tokarczuka. Świątyni tej patronuje św. Jan z Dukli i w każdy czwartek mieszkańcy modlili się o jego kanonizację. Z tej miejscowości pochodzi J. E. Ks. Bp. Ignacy Dec - ordynariusz nowo utworzonej diecezji świdnickiej przez Jana Pawła II. W dowód wdzięczności za dar pełni sakramentu kapłańskiego, w dniu 08 lipca w parafii św. Jana z Dukli na Zawodziu będzie celebrował sumę odpustową i wygłosi kazanie o naszym Patronie. Zapraszamy mieszkańców naszego miasta i naszych dobrodziejów.

O. Krystian Zdzisław Olszewski OFM


„CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM”

„Jak w naszym przedszkolu czytamy dzieciom?”

Czy w tych szalonych czasach zdominowanych przez telewizję i gry komputerowe znajdujemy czas, aby czytać książki naszym dzieciom?
Okazuje się, że prawie co ósme małe dziecko wychowuje się bez książki, a co piąte ma z nią styczność raczej sporadycznie (źródło CBOS).
W Przedszkolu Gminnym w Dukli czytanie książek dzieciom jest rzeczą naturalną. Wiek przedszkolny jest najbardziej naturalnym czasem, w którym należy czytać dzieciom jak najwięcej, gdyż:
* przedszkolaki nie umieją jeszcze czytać bądź stawiają dopiero pierwsze kroki, a są już intelektualnie przygotowane do percepcji literatury,
* czytając, dorosły staje się pośrednikiem między dzieckiem a książką, ważnym przewodnikiem po bogatym świecie doznań,
* czytaniu towarzyszy często atmosfera ciepła, co sprzyja nawiązaniu bliskich kontaktów,
* te pierwsze doświadczenia najczęściej decydują o późniejszych zamiłowaniach czytelniczych,
* czytając dzieciom, rozbudzamy ich wyobraźnię, aktywność intelektualną, rozwijamy język, pamięć i koncentrację,
* odwołujemy się do ich uczuć i wrażliwości.

Dla niektórych dzieci wspólne słuchanie jest bardzo trudne; kręcą się, zmieniają miejsca. Inne mogą tak się zasłuchać, że trzeba przywoływać je do rzeczywistości. Ile dzieci, tyle przeżyć związanych z książką, ale to my dorośli jesteśmy przewodnikami po świecie ukrytym w książkach. Od naszego czytelniczego wysiłku zależy, czy dzieci będą miały swoich ulubionych bohaterów, czy sięgną po ukochaną książkę po wielu latach oraz czy będą w stanie przeczytać szkolne lektury.
Dlatego tak ważna jest ogólnopolska akcja „Cała Polska czyta dzieciom”, promująca głośne czytanie dzieciom książek przez popularne osoby, przynajmniej przez 20 minut codziennie. W ramach tej kampanii nauczycielki z Przedszkola Gminnego Dukli, w pierwszym tygodniu czerwca zorganizowały „Tydzień Czytania Dzieciom”.
Gośćmi, którzy przyjęli zaproszenie i czytali codziennie dzieciom książki byli: dyrektor Biblioteki Publicznej pani Aleksandra Dziedzic, ks. Lesław Pelc, nauczycielka ZSP w Dukli pani Agata Madzej, pedagog z Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej w Miejscu Piastowym pani Elżbieta Pepera oraz postać z bajki Królik Bugs.
O walorach czytania dzieciom książek nie trzeba nikogo przekonywać, dlatego też czytajmy dzieciom, pielęgnujmy te szczególne chwile, kiedy możemy odetchnąć od codziennych spraw i pośpiechu. Tak niewiele trzeba, aby wybrać się w daleką podróż, bez biletu, paszportu, ale nawet… na koniec świata.

Urszula Aszlar
Nauczycielka Przedszkola Gminnego w Dukli