Dukielski
Przegląd
Samorządowy

Styczeń 2004
nr 1(153)

 w gminie
 wydarzenia
 komentarze
 sport

 okładka

 wersja PDF

 kuchnia regionalna

 powrót

 

Komentarze, refleksje

Pamiątka narodzenia Chrystusa
– opowieść o polskim Bożym Narodzeniu

Boże Narodzenie, święto chrześcijańskie upamiętniające wydarzenie narodzenia Chrystusa, do IV wieku obchodzone było 6 stycznia, potem 25 grudnia, w okresie zimowego przesilenia słońca.
Święto to - kameralne, rodzinne, przeważnie spędzane w gronie najbliższych nam ludzi – sięga tradycjami pogańsko-słowiańskich czasów. Szczególnie wieczerza wigilijna, jedyny już chyba uroczysty posiłek w kuchni polskiej, w którym tak wyraźnie zachowały się ślady obrzędów z czasów przed wprowadzeniem chrześcijaństwa do Polski.
W „polskim Bożym Narodzeniu” oba te wątki, pogański i chrześcijański splotły się w barwną i pełną poezji całość. Do wieczerzy wigilijnej, zasiadano z zapadnięciem zmroku, z chwilą ukazania się pierwszej gwiazdy.
A i obecnie jest to chwila wzruszająca, jak żadna inna w roku, wywołująca wiele wspomnień sięgających dzieciństwa i młodości, chwila przesłonięta smutkiem po tych, którzy już na zawsze odeszli i zarazem rozjaśniona wiecznie płonącą w sercach ludzkich nadzieją pełnego szczęścia.
Dla dzieci jest to chyba najpiękniejszy wieczór w roku, w którym atmosfera baśni urzeczywistnia się na parę godzin, w blasku różnobarwnych światełek choinki, pod którą kochające ręce położyły, dla wszystkich obecnych, upominki, takie, na jakie kogo stać.

Zwyczaje
Nasze zwyczaje, tak bardzo charakterystyczne dla polskiego Bożego Narodzenia, wywodzące się z obrzędów słowiańskich, przetrwały po dziś dzień. Świadczą o tym, jak głęboko były one zakorzenione w sercach naszych przodków, skoro i nasze pokolenie nawiązuje do nich jako do najbardziej swojskiej tradycji. Wiele z pradawnych zwyczajów przetrwało i żyje do dziś.
Na wsi, często w pokoju, w której odbywa się wieczerza wigilijna stawia się jeszcze nie wymłócone snopy zboża w czterech kątach. Po wigilii zaś utrzymuje się stary zwyczaj dawania zwierzętom po kawałeczku opłatka dla zapewnienia im zdrowia. Do dziś „wierzymy”, że o północy zwierzęta rozmawiają ludzką mową. Dość powszechnym zwyczajem, również i w mieście, jest kładzenie siana pod obrus. Wyciągnięte spod obrusa zielone źdźbło miało oznaczać powodzenie i miłość, sczerniałe-niepowodzenie i pokrzyżowanie planów małżeńskich.
Natomiast dzielenie się poświęconym opłatkiem było i pozostało momentem szczególnie wzruszającym. W tej uroczystej chwili wybacza się wzajemnie wszelkie urazy, krzywdy, żale ludzkie błędy i ułomności.
Ale najpiękniejszym chyba ze staropolskich zwyczajów wigilijnych jest zapraszanie na wieczerzę ludzi samotnych. Nikt bowiem nie powinien w ten wieczór być opuszczonym i smutnym.
Kolejnym polskim zwyczajem jest stawianie na stole dodatkowego nakrycia wigilijnego dla spóźnionego gościa albo wędrowca.
Polskie kolędy /nikt na świecie nie ma tak pięknie brzmiących/ często bardzo stare, należą do klejnotów polskiej pieśni ludowej i religijnej. Dla wielu Polaków żyjących z dala od kraju kolędy były i są nadal wzruszającym symbolem polskości.
Krakowskie szopki są często prawdziwymi arcydziełami sztuki ludowej. Również szopki urządzane w kościołach mają dawne tradycje. Budowa szopki daje wiele możliwości inwencji twórczej.
Powoli zanika niestety piękny zwyczaj odwiedzania domów przez kolędników, niosących na drążku wielką, różnobarwną gwiazdę, obyczaju ogólnie znanego już w XVII wieku. Dzisiejsi kolędnicy nastawieni przede wszystkim na wyciąganie ręki po pieniądze, często przedstawiają niski poziom kolędowania /brak znajomości słów kolęd, niedbały strój, itp./.
No i nasza staropolska kuchnia, której przepisy kulinarne nie zmieniają się od pokoleń. Jest bogata i różnorodna, smaczna, mimo że postna. Nasi przodkowie, a i obecne gospodynie potrafią uczynić z tych postnych potraw prawdziwą rozkosz dla podniebienia. Żaden z narodów nie podaje na stół wigilijny 12 dań, tylu ilu było apostołów. Od wieków Polacy świecili przykładem rygorystycznego przestrzegania postu, mimo, że nasi przodkowie jadali dużo, a ich apetyty pochłaniały nieraz całe fortuny. Ale wigilie urządzamy nadal, jest w nich bowiem nie tylko poezja tradycji lecz i atmosfera rodzinnego ciepła. A smak i ceremoniał tradycyjnych potraw wigilijnych posiadają dar ich wywoływania.
Kochajmy te Święta, przekazujmy pokoleniom ich tradycje i zwyczaje w niezmiennej postaci.

Barbara Żwirecka


Historia kolęd

Nazwa „kolęda” wywodzi się od łacińskiego słowa „calendae, arum”, oznaczającego pierwszy dzień miesiąca (Kalendy) nowego roku. Wtedy to, Rzymianie organizowali huczne zabawy, odwiedzali się nawzajem, obdarowywali prezentami. Takie też było pierwotne znaczenie słowa „kolęda” w języku polskim, z tym że świętowano nie nowy rok, a Boże Narodzenie.
Dopiero w wieku XVI użyto słowo „kolęda” na oznaczenie pieśni bożonarodzeniowej. Początki polskiej pieśni bożonarodzeniowej należy łączyć z widowiskami jasełkowymi, przygotowywanymi przez franciszkanów. Wesołe, -wzywające do wspólnej radości, przeznaczone do wykonania chóralnego. Za najstarszą kolędę uważa się pieśń zapisaną w kodeksie z 1424 roku: „Zdrów bądź, Królu anjelski, K’nam na świat w ciele przyszły, Tyś zajisty Bóg skryty, W święte czyste ciało wlity. Narodziłeś się w ucierpieniu Przez swego ludu zawinienie”.
Z tzw. Kancjonału Przeworszczyka (spisanego przez rektora szkoły parafialnej Jana z Przeworska) z roku 1435 pochodzi kolęda zaczynająca się od słów:
„Chrystus .się .nam narodził, jenż dawno powieszon był, w Betlejem, żydowskim mieście, z Panny Maryjej czyście. Halleluiah”.
Również z początków XV wieku pochodzi - śpiewana do dziś - kolęda pt. Anioł pasterzom mówił.
Wiele kolęd zawierają śpiewniki bernardyńskie z XVI wieku. Tzw. Kancjonał puławski i Kancjonał kórnicki. W Kancjonale puławskim znajduje się na przykład obszerny utwór pt. O nabożeństwie wielkim Franciszka świętego ku dzieciństwu Pana Jezusa pieśń. Przedstawia on historię pierwszej szopki z Greccio z 1223 roku: „Stał [Franciszek] u jasełek, łzami pokropiony, Na ciele i na duszy wszystek przemieniony, Jako gwiazda jaśniuchna, świecąca na morze, Wesele, które tam miał. Ty znasz. Panie Boże”.
Błogosławiony Władysław z Gielniowa - Patron Warszawy (zm. 1505), napisał pieśń pt. Augustus kiedy królował; zawiera ona opis podróży Maryi i Józefa do Betlejem, narodzenie Jezusa i pokłon pasterzy.
Zapisy muzyczne kolęd możemy znaleźć w śpiewniku Jana z Lublina, czy w śpiewnikach z klasztoru SS. Benedyktynek ze Staniątek (XVI w.).
W wiekach XVII i XVIII powstają także kolędy, jak: Wśród nocnej ciszy. Lulajże Jezuniu, Bracia patrzcie jeno. A w roku 1792 Franciszek Karpiński napisał kolędę - Bóg się rodzi.

O. Krystian Zdzisław Olszewski OFM.

Kochani !
Pozdrawiam i składam najserdeczniejsze życzenia na Boże Narodzenie i Nowy Rok.
O. Krystian


Olchowiec

Wieś powstała w XVIw. Jej założycielami byli pasterze wołoscy. W swej przeszłości wieś należała do Wojszyków, następnie do Stadnidzkich, którzy od roku 1541 byli jej właścicielami do końca XIXw. Nazwę wsi „Olchowiec” wyprowadza się najczęściej od olchy - po ukraińsku olcha = wilcha, Olchowiec nazywany jest gwarowo Wilchowec. Na inne pochodzenie nazwy wskazuje Stanisław Kryciński, który uważa, że nazwa Olchowiec wywodzi się od staosławiańskiego „ols” oznaczającego teren podmokły, bagienny.
Mieszkańcy Olchowa w przeszłości byli w większości grekokatolikami. Nawet po roku 1927 (schizma tylawska) kiedy to większość wsi w okolicy zmieniła wyznanie z grecko - katolickiego na prawosławne mieszkańcy Olchowca pozostali wierni religii grecko - katolickiej.
Pierwszą cerkiew we wsi wybudowano w roku 1792. Według tradycji ludowej budynek ten został kupiony na Słowacji, tam rozebrany, przyniesiony w częściach i złożony na powrót w Olchowcu. Była to niewielka drewniana świątynia, bardziej kaplica niż cerkiew. W 1934 r, kiedy to budynek cerkwi zaczął się walić mieszkańcy wsi obudowali go z zewnątrz nową konstrukcją a następnie rozebrali stary budynek dzięki czemu powstał większy obiekt po części przypominający cerkiew pierwotną.
W latach sześćdziesiątych XX wieku kopuły cerkwi pokryto blachą. W 1998r. wymieniono szalowanie ścian cerkwi. Przy cerkwi znajduje się cmentarz, na którym zachowało kilka XIX wiecznych nagrobków kamiennych.
Na terenie cmentarza „od niepamiętnych czasów” stała tzw. trupiarnia, czyli dom pogrzebowy. Służyła ona dwojakim celom: do przechowywania zwłok przed pogrzebem oraz jako tymczasowy areszt.
Budynek spłonął w 1944 r. po zaprószeniu w nim ognia przez sowieckich żołnierzy. Wraz z budynkiem trupiarni spłonął stary, zabytkowy ikonostas przechowywany w jej wnętrzu oraz niektóre z przechowywanych tam sprzętów liturgicznych.
Przed 1939 r. wieś zamieszkana była przez 80 rodzin łemkowskich i 10 rodzin cygańskich. 8 rodzin cygańskich z Olchowca wywiezionych zostało do obozów koncentracyjnych i tam zabitych. Ocalałe 2 rodziny powróciły po wojnie do Olchowca.
Mieszkańcy wsi przed wojną zajmowali się przede wszystkim rolnictwem oraz sezonową pracą w lesie. Wielu z nich handlowało na targach w Krośnie (odległych ok.50km. od Olchowca) artykułami rolnymi: serem, masłem, jajkami oraz płodami lasu: grzybami świeżymi i suszonymi, poziomkami, malinami, czarnymi jagodami. Drogę z Olchowca do Krosna i z powrotem pokonywali pieszo.
Wielu z mieszkańców Olchowca spokrewnionych było z mieszkańcami łemkowskich wsi na północy Słowacji: Krajna Porubka, Savbor, Vysna Pisana. Te kontakty rodzinne sprzyjały nielegalnemu handlowi i przemytowi, który tolerowany był przez polską Straż Graniczną.
We wrześniu 1939r. do wsi jako pierwsze wkroczyły oddziały słowackie. Okupację niemiecką przeżyły wszystkie rodziny. Front we wrześniu i październiku 1944r. przyniósł dla wsi spore zniszczenia. Przed wkroczeniem wojsk sowieckich Niemcy spalili ok.50%zabudowy wsi. W 1944r. wysiedlono ze wsi ok.3/4 ludności. Mieszkańcy Olchowca wywiezieni zostali do ZSRR (okolice Lwowa). Wywózki na wschód uniknęło z różnych powodów 27 rodzin. Kolejna fala deportacji skierowana na zachód (Ziemie Odzyskane) spowodowała wyjazd kolejnych 9 rodzin. Ostatecznie wywózki z Olchowca uniknęło 18 rodzin dzięki temu, że ówczesny proboszcz Nowego Żmigrodu wystawił im fałszywe dokumenty chrztu, dzięki którym zostali potraktowani jak Polacy.
Pierwsza droga kołowa do wsi wybudowana została w 1962r. Połączyła ona Olchowiec z Iwlą, a następnie z Duklą lub Żmigrodem.
W wydanym w 1993r. pierwszym numerze „Głosu spod Horbu” (jednodniówka olchowiecka) oraz w numerze drugim z 1996r (ukazały się tylko 2 numery) przedstawiona została historia wsi opowiedziana przez jej mieszkańców, zamieszczono w nich spis wszystkich mieszkańców wraz z nadanymi przydomkami. Brzmią one: Kuszwara, Lejko, Polycjanka, Cygan, Mychalyska, Wańko, Zając, Orenycz, Pajzyn, Gabłyszyn, Bereżnica, Broda, Stary Michał, Maryn, Kozak, Petruś, Grucyk, Bereżni, Petro, Szwahło, Ryszko, Gałajda, Pregun Czarny, Szkyła, Bajko, Repak.
Wieś składa się z dwóch części: Olchowiec i Olchowiec Kolonia. W częściach tych zachowały się nazwy terenowe pochodzące od nazwisk lub zawodów dawnych mieszkańców. W Olchowcu są to: Bugniłka, Chudakiłka, Maryniłka, Tyniłka, Moriakiłka, Sołtystwo. Na Kolonii: Młynisko, Gazdniwka.
Inne ciekawe nazwy terenowe to: Kury Werch (nazwa szczytu na południe od Olchowca), Dił, Werch, Kyjasz, Wan, Gil, Debra (szczyty na wschód od Olchowca), Dobańce, Bukowinka, Czoło, Korbek, Rubań, Brodów Weszek (na zachód od Olchowca), Hutysko, Kupyny, Opasańce, Jarowiska, Skawny (nazwy lasów lub części lasów).
Tradycja ludowa w Olchowcu jest żywa, czego przykładem jest organizowany od 1991r. Kermesz (odpust greckokatolicki). To dwudniowe święto jest nie tylko wydarzeniem religijnym, ale także kulturalnym. Na Kermeszu, bowiem występują zespoły folklorystyczne prezentujące kulturę Karpat. Oprócz łemkowskich kapel z Polski, Słowacji, Ukrainy występują tu zespoły bojkowskie i huculskie, cygańskie, a także polskie zespoły ludowe prezentujące folklor Pogórza. Występom tym towarzyszą wystawy, kiermasze sztuki ludowej oraz prezentacje ludowego rękodzieła (pisanie pisanek, szczypanie gontów, plecenie sznurów, wyrób dziegciu i inne). Organizowane są także konferencje naukowe przez Towarzystwo Karpackie, Muzeum Historyczne w Łańcucie, Muzeum Historyczne w Krośnie.
Innym przejawem kultywowania tradycji ludowej są zachowane przypowieści ludowe. Poniżej cytuję za „Głosem spod Horbu” nr 1, wyd. 1993 jedną z nich:
„Łemkowie w Olchowcu wierzą, że kto na wiosnę zobaczy najpierw motyla w locie, temu się będzie darzyło przez cały rok, będzie mu lekko i przyjemnie. W przypadku, gdyby zobaczył pierwszą żabę-cały rok w niepowodzeniach. A bociany? Bociany chyba jednak w to nie wierzą. Czy „Paska”. Kiedyś, nie tak zresztą dawno, olchowieckie gospodynie prześcigały się w tym, która na święcenie wielkanocne przyniesie do cerkwi najokazalszą paskę. Nietutejszym trzeba koniecznie wyjaśnić, że paska to okrągły chleb specjalnie pieczony raz do roku na Wielkanoc. Bywało, że bochny dochodziły do jednego metra średnicy. Znane były przypadki, ze gdy ogromnych rozmiarów paska, z trudem wepchnięta do pieca, rozrastała się w trakcie wypieku do tego stopnia, że nie można jej było w żaden sposób wyjąć, zdesperowana gospodyni rozbierała część pieca. Dyshonorem, bowiem nie do zniesienia byłoby pójście ze święconem bez paski. Po poświeceniu każdy chwytał swój kosz i paskę i biegł na wyścigi do swojej chyży. Wierzono mianowicie, że kto pierwszy przybiegnie do swego domu, temu będzie się szczęściło cały rok. Będzie szybki w robocie, zbiorach i w gospodarce. Paski najczęściej dźwigano w płachtach na plecach. Któregoś roku mieszkańcy przysiółka Baranie, którzy także należeli do parafii w Olchowcu, pierwsi chwycili swoje koszyki i paski i pobiegli do domu. Nagle tuż pod szczytem Horbu jedna z płacht rozwiązała się i dwie paski, wielka i mniejsza, potoczyły się w dół do cerkwi. Wychodzący z cerkwi olchowianie zrywali boki widząc barańczan goniących uciekające do Olchowca świąteczne paski. A zdenerwowany właściciel biegnąc za paskami, co sił w nogach, wołał: -Ja ne dywlju sia, szczo ta wełyka biże, ale szczo tej malej chocze sia tak letity?!”
SW


Edukacja leśna

Teren Nadleśnictwa Dukla znany jest z pięknego, urozmaiconego krajobrazu, cennych walorów przyrodniczych z różnorodną szatą roślinną. Do lasów Dukielskich ściągali i nadal ściągają licznie ludzie na wypoczynek. Potrzeba edukacji leśnej zrodziła się w 1996 roku. Z inicjatywy załogi Zarządu Zespołu Karpackich Parków Krajobrazowych przy współudziale Nadleśnictwa Dukla powstała pierwsza ścieżka przyrodnicza „Przy Zamku Kamieniec”, położona 10 km od Krosna, w sąsiedztwie ruin Zamku Kamieniec w Odrzykoniu. W celu umożliwienia zrozumienia procesów i zależności zachodzących w przyrodzie, a także racjonalnego korzystania z zasobów naturalnych co roku na terenie Nadleśnictwa prowadzone są działania edukacyjne, powstają nowe obiekty edukacyjne. Również na terenie Gminy Dukla w 2000 roku w październiku dla zaspokojenia potrzeb okolicznych szkół, społeczności, turystów została utworzona ścieżka przyrodnicza „ Do Złotej Studzienki ”, w leśnictwie Cergowa. Ścieżka powstała dzięki współpracy Nadleśnictwa Dukla z Gminą Dukla. Udostępniła najciekawsze tereny góry Cergowej i rezerwatu „Tysiąclecia na górze Cergowej”. Ze względu na duże zainteresowanie i potrzeby w zakresie edukacji na terenie Jaśliskiego Parku Krajobrazowego w lipcu 2001 roku otwarta została ścieżka przyrodnicza „W przełomie Jasiołki”, biegnąca na odcinku 500 m granicą leśnictw Daliowa i Zyndranowa (Stasianie) a następnie przez rezerwat „Przełom Jasiołki”.
Pomimo prowadzenia edukacji od kilkunastu lat również przez szkoły, administrację samorządową i rządową, Zarząd Zespołu Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie nie ulega wątpliwości, że wiele jeszcze zostało w tym zakresie do zrobienia. Ewidentnie odzwierciedlają to nadal zaśmiecane tereny leśne, powstające jeszcze dzikie wysypiska śmieci, zaśmiecane potoki leśne w których spotkać można – o zgrozo! - opakowania po herbicydach, opakowania plastikowe, folie, zużyte opony a nawet kawałki eternitu. Dlatego też jedynie długofalowe działania edukacyjne mogą doprowadzić do pełnego zrozumienia przez społeczeństwo jak szkodliwym może być wpływ „ delikatnie mówiąc ”nieroztropnego człowieka na stan otaczającej go przyrody a w konsekwencji przecież i dla niego. W związku z powyższym na podstawie Zarządzenia Nr 57 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych z dnia 9 maja 2003 r. został opracowany program edukacji leśnej w Nadleśnictwie Dukla na lata 2004-2007, który ma na celu:
* upowszechnienie w społeczeństwie wiedzy o środowisku leśnym oraz wielofunkcyjnej i zrównoważonej gospodarce leśnej,
* podnoszenie świadomości społeczeństwa w zakresie racjonalnego i odpowiedniego korzystania z wszystkich funkcji lasu
* budowanie zaufania społecznego dla działalności zawodowej leśników.
Założenia do programu zostały opracowane przez Komisję w składzie:
1. Zofia Fastnacht – Regionalna Dyrekcja LP w Krośnie
2. Ignacy Bielecki – Zarząd Zespołu Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie
3. Maria Walczak – Liceum Ogólnokształcące w Dukli
4. Krystyna Boczar – Różewicz – Urząd Miasta i Gminy Dukla
5. Irena Trebunia – Zespół Szkół Podstawowych w Iwli
6. Wiesława Żywiec – specjalista ds. ochrony lasu w Nadleśnictwie Dukla
7. Jacek Stankiewicz – leśniczy w Nadleśnictwie Dukla
8. Artur Zator – podleśniczy w Nadleśnictwie Dukla

Głównym partnerem Nadleśnictwa w prowadzeniu edukacji leśnej społeczeństwa jest Zarząd Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie, a także lokalne szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły średnie, samorządy, koła łowieckie, lokalna prasa i radio. Osobną grupą odbiorców są turyści, wczasowicze, kuracjusze i inni odwiedzający nasze okolice.
Podstawowym zadaniem programu jest rozbudzenie potrzeby kontaktu z przyrodą, uczenie właściwych do niej zachowań, kształtowanie nawyków dbania o nią i odpowiedzialności za nią poprzez różne formy: konkursy, praktyczne zajęcia w lesie, spotkania z leśnikiem itp. Wykorzystajmy najlepsze miejsce do edukacji ekologicznej jakim jest las, pamiętając o tym, że jest on przecież wypożyczony przez nas od przyszłych pokoleń.
Nasze wspólne działania na pewno doprowadzą do likwidacji z naszego krajobrazu takich wizytówek jak zaśmiecony potok Iwełka (opakowania po herbicydach, olejach napędowych, gruz z eternitowych pokryć dachowych. Fot. A. Zator)

Wiesława Żywiec
sp. d/s ochrony lasu
w Nadleśnictwie Dukla