Dukielski
Przegląd
Samorządowy

Styczeń 2003
nr 1(141)

 w gminie
 wydarzenia
 komentarze
 sport
 okładka

 powrót

 

Komentarze, refleksje

Z prawem na codzień!

Na prośbę podmiotów upoważnionych i obowiązanych do realizacji zadań wynikających z ustawy z dnia 28 lipca 1990 r.o działalności ubezpieczeniowej /Dz. ustaw z 1996 r.,poz.62, z późn. zmianami/ przypomina się o konieczności zawarcia umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej rolników z tytułu prowadzenia gospodarstwa rolnego.

Już sam fakt nie zawarcia wspomnianej wcześniej umowy, w przypadku wykrycia tego przez organ kontrolny, może być przyczyną ponoszenia dodatkowych opłat wiążących się z nie wykonaniem ustawowego obowiązku.

Oprócz tego, przy wystąpieniu przypadków objętych umową ubezpieczenia, rolnik prowadzący gospodarstwo rolne nie odpowiada cywilnie za szkody spowodowane swoim działaniem.

Przypominając o powyższym, informuje się, że bliższych informacji można uzyskać u sołtysów w każdej miejscowości naszej gminy.

/J.K/


Otwarte drzwi do Unii!

Po wieloletnich negocjacjach, możemy wreszcie mówić o konkretnych kwotach dopłat bezpośrednich do polskiego rolnictwa. Dopłaty te rozłożono na okres 3 lat, tj. od 2004 do 2006 r.

Wspólna polityka rolna opierała się będzie o dwa filary.
I filar obejmował będzie regulacje rynkowo cenowe, tj. ceny gwarantowane, interwencje skupu oraz dopłaty bezpośrednie.

II filar wskaże nam na instrumenty towarzyszące rozwojowi obszarów wiejskich, którymi będą objęte: gospodarstwa niskotowarowe, renty strukturalne, obszary o niekorzystnych warunkach, zalesienia gruntów rolnych, pomoc techniczna, działania rolno-środowiskowe.

Dopłaty bezpośrednie na lata 2004 - 2006 będą się przedstawiały następująco:

rok 2004 2005 2006
I filar 25% 30% 35%
II filar 11% 9% 7%
z budżetu UE 36% 39% 42%
ze środków krajowych 19% 21% 23%
ogółem dopłaty 55% 60% 65%
dopłaty na 1.00 ha Unii Europejskiej 323,00 zł 363,00 zł 405,00 zł

Do dopłat bezpośrednich uprawnione będą Użytki Rolne będące w dobrej kulturze w dniu 30 czerwca 2003 r.Poniżej podano system naliczania dopłat bezpośrednich na rok 2004:

1. rok 2004 323,- zł/ ha użytków rolnych
2. obszary o niekorzystnych warunkach 160,- zł/ha
3. wsparcie gospodarstw niskotowarowych 5.000,- zł/ha na gospodarstwo
4. poprawa jakości produkcji 800,- zł/ha użytków rolnych

Przykład:
Ogólna powierzchnia gospodarstwa 6,00 ha
w tym użytki rolne: 5.00 ha
Dopłaty: 5.00 ha x 323,- zł = 1.615,- zł
5,00 ha x 160,- zł = 800,- zł
5.000,- zł
5,00 ha x 800,- zł = 4.000,- zł
Łącznie dopłaty 11.415,- zł

/J.K/


Pamiętajmy zimą o ptakach

Niska temperatura panująca zimą jest przyczyną zwiększonego zapotrzebowania ptaków na wysokokaloryczny pokarm. Jesienią i wczesną zimą wyjadają one łatwiej dostępne pożywienie – nasiona, niezbyt dobrze ukryte bezkręgowce i ich jaja, po czym zaczynają odczuwać niedostatek pożywienia. W czasie długich zimowych nocy ptaki spalają wszystkie nagromadzone w postaci tłuszczu zapasy energii i mogą zginąć z głodu i zimna. Aby temu przeciwdziałać, należy dostarczyć pokarm, który umożliwi im przetrwanie okresu krytycznego. W tym właśnie celu organizuje się zimowe dokarmianie ptaków. Aby było ono skuteczne trzeba spełnić następujące warunki:
1. ptak musi być wcześniej przyzwyczajony do dokarmiania w określonym miejscu, a nawet porze dnia,
2. pokarm musi być dostępny niezależnie od warunków atmosferycznych,
3. pokarm musi być odpowiedniej jakości,
4. miejsce dokarmiania musi być zabezpieczone przed drapieżnikami, zwłaszcza kotami.

Dokarmianie ptaków należy rozpocząć jesienią i robić to systematycznie przez całą zimę i przedwiośnie. Pokarm wykłada się w karmnikach dla ptaków. Muszą one być tak skonstruowane, by opady śniegu lub zamiecie nie uniemożliwiały dojścia do wyłożonego pożywienia. Najbardziej znane karmniki dla ptaków owadożernych i ziarnojadów to takie, w których tacka z pokarmem jest osłonięta daszkiem. W ogrodach, na balkonach, przy oknach bardzo wygodną konstrukcję stanowi odwrócona do góry dnem butelka wypełniona ziarnem, które automatycznie, niewielkimi ilościami wysypuje się do podstawionego od spodu naczynia. Inne karmniki to odwrócone do góry dnem doniczki wypełnione tłuszczem z wtopionymi weń owadami, nasionami, owocami; budki lub szałasy ze słomy, trzciny i gałęzi dla kuropatw, bażantów itp. Wszystkie karmniki powinny być ustawione tak, by korzystające z nich ptaki czuły się w pełni bezpieczne. Muszą one być regularnie zaopatrywane w odpowiedniej jakości pokarm, tak by nigdy nie pozostawały puste. Resztki starego pożywienia winny być systematycznie usuwane, by nie powodowały zatruć ani psucia się świeżych zapasów.

/Bartosz Szczepanik/
sp.ds. lasów mienia komunalnego


Sylwetki ciekawych ludzi Ziemi Dukielskiej

Jan Belcik urodził się 25. 10. 1960 r. w Dukli. Dzieciństwo i młodość spędził w pobliskiej Nowej Wsi. Obecnie mieszka w Krośnie, ale z naszym miastem związany jest nadal, chociażby poprzez miejsce pracy.

Debiutował w roku 1985 w almanachu Klubu Literackiego „Połoniny” w Sanoku. Swoje wiersze ogłaszał między innymi w „Okolicach”, „Odgłosach”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Nowinach”, „Podkarpaciu”, „Krajobrazach” i „Nowej Okolicy Poetów”. W roku 1989 ukazał się jego debiutancki tomik „W cieniu Cergowej” wydany nakładem Fundacji Stypendialnej im. H. Pomagały-Jakuć w Łodzi. Kolejne tomiki ukazały się w roku 1995 „Fotografie nie przypadkowe” i w 2001 roku „Incognito”. Swoje wiersze ogłaszał także w radiu i w wielu almanachach literackich.
Jest laureatem kilkunastu ogólnopolskich konkursów literackich ( m.in. „H. Poświatowskiej” w Częstochowie, „Laur Tarnowskiej Starówki” w Tarnowie, „O złoty Kałamarz i Złote Pióro” w Krakowie). O lirykach Jana Belcika pięknie pisze w posłowiu do tomiku „Fotografie nieprzypadkowe” współczesny poeta krośnieński Jan Tulik: „...Poezja Belcika przekonuje nas, bowiem mówi prawdę o własnym świecie widzialnym, nie przemilcza także przeżyć: jego myśl poetycka nie kłamie, choć nie musi wszystkich przekonywać”, a także że są to wiersze „...Pełne prawdy o przeżywaniu świata i czasu danego nam”.
Zachęcam wszystkich do czytania z serca płynącej poezji naszego krajana, jego ostatni tomik „Incognito” dostępny jest w księgarni w rynku i w hurtowni „Carment”.

Tekst i fot. Krystyna Boczar-Różewicz


Walne zebranie
Lokalnej Organizacji
Turystycznej „Beskid Niski”

W poniedziałek 20 stycznia w Krośnie w Starostwie Powiatowym odbyło się III-cie walne zebranie Lokalnej Organizacji Turystycznej „Beskid Niski”. Podczas zebrania przyjęto jednogłośnie sprawozdanie Zarządu z działalności w okresie 24.09.2002 –20.01.2003, sprawozdanie Komisji Rewizyjnej z działalności za rok 2002, sprawozdanie finansowe za rok 2002. Zarząd realizował podjęte uchwały: LOT uczestniczył w Euroregionalnych Targach Karpackich w Krośnie, wydrukował folder informacyjny, w sąsiedztwie siedziby LOT-u została umieszczona tablica informacyjna sponsorowana przez miasto Krosno.

Walne zebranie podjęto również uchwały o odwołaniu sekretarza p. Stanisława Lorenca. Rezygnację przyjęto z 1 głosem wstrzymującym się, na sekretarza został powołany p. Zbigniew Piwka.

Omawiano również plany na najbliższą przyszłość tj. działania na I-sze półrocze 2003 roku. Organizacja planuje:
- wydawnictwo – katalog, którego przygotowaniem zajmie się firma wydawnicza z Jasła,
- udział w targach turystycznych: „Na Styku Kultur” w Łodzi w dniach 21-23.03.2003 r
- udział w targach turystycznych w Warszawie w dniach 25-27.04.2003 r.

Jedne i drugie targi są rangi międzynarodowej.
Gmina Dukla jest członkiem Lokalnej Organizacji Turystycznej, a nawet jest jej współzałożycielem. Mam zaszczyt reprezentować naszą gminę w tej organizacji, gdyż Rada Gminy poprzedniej kadencji powołała do pełnienia tej funkcji osobę zajmująca się promocją i informacją.
Biuro Lokalnej Organizacji Turystycznej „Beskid Niski” znajduje się w Krośnie.

Adres biura:
38-400 Krosno, ul. St. Staszica 20
tel.(013)432 77 07, fax.(013)432 73 43
e-mail : lot-bn@karpaty.com.pl

Krystyna Boczar-Różewicz


Nasza kuchnia regionalna

Przyglądając się temu czym i jak żywią się ludzie żyjący na określonym obszarze zauważamy pewne odrębności, które mogą uchodzić za specyficzne cechy kuchni danego regionu. Odrębności te zwykle sięgają głęboko w przeszłość i dotyczą zarówno struktury spożycia żywności i poszczególnych posiłków, jak i stosowanych technik kulinarnych oraz preferowanych rodzajów potraw. Prezentacja tak rozumianej tradycyjnej kuchni regionalnej jest zadaniem niełatwym, ponieważ sposób odżywiania się ludności zamieszkującej większe terytorium bywa przeważnie mocno zróżnicowany. Wszystko też zmienia się w czasie wraz ze zmianami w rolnictwie, przemyśle oraz panujących na danym obszarze stosunków społeczno-gospodarczych. Niewątpliwie Ziemia Dukielska ma swoją kuchnię regionalną, należącą do kuchni regionu karpackiego z wpływami kuchni słowackiej, ukraińskiej i węgierskiej. Kuchnia ta powoli zanika wypierają ją bowiem dania szybkie, włoskie, amerykańskie.

Zwracam się z prośbą do Szanownych Czytelniczek i Czytelników, aby powyciągali z szuflad, czy też odświeżyli w pamięci przepisy swojej babci, mamy, cioci i przysłali do Dukielskiego Przeglądu Samorządowego. Wszystkie przysłane przepisy regionalne postaramy się drukować z nazwiskiem osoby, która go przysłała. Na koniec roku wśród osób, które przyślą chociażby jeden przepis rozlosujemy nagrody książkowe. A może uzbiera się ich tyle, że pokusimy się o wydanie naszej „dukielskiej kuchni regionalnej”.

Przepisy prosimy przysyłać na adres:
Redakcja DPS
Urząd Miasta i Gminy Dukla
ul. Trakt Węgierski 11, p. 19
38-450 Dukla

Krystyna Boczar-Różewicz


Zbigniew Szubrycht

Historyczny most w Dukli

Współczesnym znawcom nie tak odległej historii Dukli i jej bliskiej okolicy jest mało znany obiekt budownictwa drogowego, jakim był most drewniany na rzece Jasiołka w Zboiskach i Popardach koło Dukli. Osobliwość tego obiektu wynika stąd, że był kryty dachem na całej długości, wykonanym z drewnianych gontów.


Pod koniec XVIII w. wybudowano w Galicji cztery kryte mosty. Dwa z nich znajdowały się w obrębie dzisiejszego pow. krośnieńskiego. Jeden na granicy Iskrzyni i Krościenka, a drugi na Jasiołce obok Dukli. Mosty te zniszczone zostały kilkadziesiąt lat temu w czasie działań wojennych. Tak właśnie wyglądał most kryty na Popardach obok Dukli.

Z dostępnych dzisiaj, szczątkowych informacji dowiadujemy się, iż zbudowany został jeszcze przed rozbiorami Polski, prawdopodobnie w drugiej połowie XVIII wieku. Dokładna data budowy tego unikalnego obiektu nie jest znana. Działo się to w czasie, kiedy właścicielem Dukli był Jerzy August Wandalin Mniszech. Jego własnością pozostawały wówczas także m.in. Zboiska, wieś położona po lewej stronie Jasiołki, więc okres 1764-1765 można przyjąć z wysokim prawdopodobieństwem jako czas jego budowy. Jerzy August Wandalin Mniszech był twórcą nowej rezydencji w Dukli, obok posiadanych wówczas w Warszawie i Gdańsku. Dużo i często podróżował, zarówno wówczas, kiedy przejściowo przebywał w Samoklęskach, jak i w czasie późniejszego pobytu już w nowej rezydencji w Dukli. Był więc osobiście zainteresowany dojazdem do Dukli i wyjazdem z niej bez przeszkód w ciągu całego roku, dlatego wydatkował spore sumy na budowę tego mostu i późniejsze jego utrzymywanie. W tym czasie Dukla stała się znaczącym w Polsce ośrodkiem życia kulturalnego, intelektualnego i w końcu politycznego także. Swój znaczący udział w dziele stworzenia rezydencji magnackiej w Dukli miała jego (Jerzego A.W. Mnisz-cha) małżonka - Maria Amelia z Brühlów Mniszchowa, która także, a może i przede wszystkim trwale wpisała się do historii kulturalnej, intelektualnej i politycznej Polski w drugiej połowie XVIII wieku i to nie tylko w pozytywnym znaczeniu. Jej grobowiec znajduje się w kaplicy południowej kościoła parafialnego w Dukli.

To tyle tytułem wprowadzenia do tematu i w pewnym sensie próby uzyskania odpowiedzi na pytanie, dlaczego w tym czasie podjęto budowę tego unikalnego obiektu budownictwa drogowego są właśnie na Jasiołce, w Zboiskach koło Dukli.

Szczegóły dotyczące konstrukcji budowlanej mostu drewnianego ogólne i niepełne. Uzyskałem je w formie relacji, od znanego mi osobiście, Pana Stanisława Gościńskiego, wieloletniego drogomistrza w Dukli i mojego, z lat młodzieńczych, sąsiada. Są one następujące:


Widok na konstrukcję drewnianą mostu odbudowanego na rzece Jasiolka w latach 1918-1919. Mało czytelna dzisiaj tablica umieszczona po prawej stronie informuje m.in. o tym, ze jest most klasy II-ej o długości 30 metrów. (Wszystkie zdjęcia ze zbiorów autora Z. Szubrychta)

Fundamenty przyczółków mostu na brzegu po stronie Zbo-isk, jak i po stronie Popardów, posadowione zostały na litej skale. Tak samo dwóch filarów w korycie rzeki. Na nich wymurowano z kamienia przyczółki i filary z jednoczesnym wbudowaniem dźwigarów dębowych. Na zachowanej kopii fotografii tego obiektu łatwo dostrzec, że konstrukcja nośna mostu była drewniana, prawdopodobnie z zastosowaniem elementów kratownicy drewnianej, metody znanej od najdawniejszych czasów. Zastosowanie kratownicy, właściwie jej elementów, jako podstawy konstrukcji nośnej mostu ścian i dachu nad nim oraz bocznych barier powodowało, że cała konstrukcja mostu była lekka, dość sztywna i wytrzymała. Wiązary dachowe mostu opierały się także na trwałej, murowanej konstrukcji przyczółków, na których fundamencie wymurowano bramy wyjazdowe na most po obydwu stronach (widocznych na kopii najstarszej fotografii) z charakterystycznym godłem austriackim.

Fundamenty przyczółków mostu i obydwu filarów zbudowano bardzo solidnie i trwale wykorzystując bale dębowe ręcznie ciosane jako podstawę dla elementów kratownicy drewnianej. Konstrukcja drewniana tego długiego mostu (31 mb długości i 4 mb szerokości) odznaczała się wyjątkową - jak na ówczesne warunki - sprawnością i wytrzymałością.

Umożliwiała swobodny, jednoczesny przejazd przez most 2 zaprzęgów konnych (furmanek) o łącznym ciężarze do 2,5 tony.

Ciąg dalszy w następnym numerze


Drodzy Czytelnicy.

Poczynając od numeru styczniowego prezentować będziemy w kolejnych numerach DPS opisy historyczne wszystkich miejscowości naszej Gminy. W opisach miejscowości pominiemy fakty związane z wojną, okupacją i latami współczesnymi. Nasza uwaga skoncentruje się na historii wcześniejszej.
Porządek opisów został ułożonych w kolejności alfabetycznej.
Raz na kwartał, na wkładce fotograficznej do DPS, drukować będziemy reprodukcje starych fotografii i kart pocztowych (wydanych przed 1939 rokiem) ilustrujących ten cykl.

Barwinek

Brak jest dokumentów źródłowych, na podstawie których można by ustalić dokładną datę lokalizacji wsi. Pierwsza pisana wzmianka o istnieniu tej wsi pochodzi dopiero z wieku XVI – dowiadujemy się z niej, że w roku 1581 właścicielem wsi był Oktawian Gucci – potomek kupieckiego rodu wywodzącego się z Włoch.
Wieś powstała dużo wcześniej, podobnie jak inne wsie w tej okolicy założona została na prawie wołoskim. Prawdopodobnie istniała już na przełomie wieków XIV i XV.
Nazwa wsi wywodzi się od barwinka - półkrzewinka barwinek pospolity (Vinci minor) posiada zimotrwałe, skórzaste liście i charakterystyczne niebieskie lub niebiesko-fioletowe kwiaty. Roślina ta znajduje szczególne miejsce w tradycji i kulturze polskiej i ukraińskiej.
Kolejnym udokumentowanym właścicielem Barwinka był ród Męcińskich, którzy posiadali na własność również inne, okoliczne wsie – Tylawę i Zyndranową.

Od 1618 roku właścicielem wsi był Jędrzej z Kurozwęk Męciński a po nim kolejno: Jan (pułkownik znaku pancernego), Wojciech (wielokrotny poseł na sejm), Stanisław i w końcu aż do śmierci w 1859 roku jego syn Wincenty.
7 kwietnia 1769 roku w okolicy wsi skoncentrowały się siły konfederackie pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego. Zawiązana w Barze na Podolu (stad nazwa: konfederacja barska) 29 lutego 1768 roku konfederacja przeciwko królowi, dysydentom i Rosji zainicjowana została w imię obrony wolności i niepodległości przez grupę konserwatywnych magnatów-katolików.
Ruch konfederacji, prowadzony metodą wojny domowej spowodował wyniszczenie kraju i zakończył się klęską konfederatów. Dla sąsiadujących z Polską państw: Rosji, Austrii i Prus stało się to pretekstem do dokonania pierwszego rozbioru Polski (5.08.1772 roku).
Zanim jednak do tego doszło, w okolicach Barwinka oddziały konfederatów dowodzone przez Pułaskiego połączyły się z oddziałami zaciągniętymi na Węgrzech (dzisiejsza północna Słowacja). Tutaj też wydany został uniwersał podpisany przez księcia Marcina Lubomirskiego. W liście skierowanym do księcia Pułaski pisał: „… chłopstwa wiele się gwałtem ciśnie do wojska i deklaruje przyjeżdżać do obozu…”.
Pamiątką po tamtych wydarzeniach jest nazwa terenowa – „Szancy” (szańce) - nazwa łąki na wschód od obecnego przejścia granicznego.
Po 5 sierpnia 1772 roku, czyli po podpisaniu w Petersburgu traktatu rozbiorowego państwo polskie przestało istnieć. Na mocy podpisanych traktatów Austria zajęła między innymi południową część województwa krakowskiego.
W tym ważnym, historycznym momencie Barwinek zaznaczył swoja obecność. Tędy przemaszerowały bowiem na północ wojska austriackie dowodzone przez generała Esterhazego mające za zadanie przejęcie administracji na tym terenie.

Kolejne lata to kolejne „militarne” fakty w historii wsi. W roku 1849 przez Barwinek przemaszerowała część wojsk carskich (rosyjskich) idących na Węgry w celu stłumienia tam powstania węgierskiego.
Był to okres bardzo „gorący” w Europie – w roku 1848 prawie całą Europę ogarnął ruch powstańczy (Wiosna Ludów). Idące na Węgry wojska rosyjskie śpieszyły na pomoc Austrii, swojej sojuszniczce.
Po roku 1815 Barwinek utracił znaczenie jako wieś, przestał też być siedzibą parafii unickiej i został przyłączony do Tylawy a później do Zyndranowej.
Z tego okresu pochodzi opis podróży Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego odbytej z Komarnika do Krosna, zamieszczony w pracy: „Ziewonija z podróży po Tatrach, Spiżu, Węgrach, Słowacji i Dalmacji” wydanej drukiem w roku 1868 (tytuł podano w oryginalnej pisowni).

Stęczyński pisał: „…Przybywszy do Komarnika na górach lasami dziko otoczonego, gdzie prócz karczmy i drogi nic nie widać i oprócz palenki nic do posiłku nie było, przy dobrym apetycie dostałem się do Barwinka na noc, gdzie u leśniczego A. Janowskiego z otwartymi rękami i staropolska szczerością gościnnie przyjęty, nazajutrz sarniną i zającem zaopatrzony – ruszyłem dalej, ponieważ to miejsce, z kilkunastu domów złożone, nie ma nic więcej uwagi godnego, jak tylko to, że będąc na linii granicznej stanowiło przedział między Galicją i Węgrami, było świadkiem nieustannej rewizji i śledztwa przełożonych, którzy wystawieni na różne zmiany powietrza dniem i nocą, schnąc i moknąc, ciągle podróżnych argusowymi oczyma z bronią w ręku pilnowali. Przecież umiano przekradać się i towary rozmaite lasami ubocznie przenosić. Osobliwie dokazywali cuda śmiałości swojej tzw. Bakoniaże, co brzemionami z Węgier tytonie w papużach przenosili, lecz często nie było bez wypadku, bez walki, krwi rozlania a nawet i śmierci…”

Przed pierwszą wojną światowa Barwinek należał do braci Thonet, założycieli wiedeńskiej fabryki mebli giętych. Od ich nazwiska gięte, w większości bukowe krzesła nazywane były przez naszych dziadków i babcie „tonetoskimi krzesłami”.
We wsi założyli tartak parowy, który zaopatrywał się w drewno we wszystkich okolicznych wsiach. Bracia Thonet byli oryginałami. Jeden z nich – Karol, wielki miłośnik polowań, lecz człowiek leniwy i wygodny kazał zbudować sobie zwierzyniec, gdzie w ogrodzeniu trzymano stale sporą ilość zwierząt, zwłaszcza saren i jeleni. Karol strzelał do naganianych pod jego stanowisko zwierząt. Ich liczba w zwierzyńcu była ciągle uzupełniana.
We wsi stał okazały dwór, do którego biegła obsadzona drzewami aleja. Jej ślady są jeszcze dzisiaj widoczne (fragment niebieskiego szlaku turystycznego w kierunku zachodnim). Dwór był budynkiem murowanym, kryty gontem – spłonął w czasie II wojny światowej.
Oprócz wymienionego wcześniej tartaku, we wsi przed I wojną światową była również cegielnia, wytwórnia zapałek.
Po roku 1918 właścicielami tartaku zostali Żydzi, którzy nabyli cały majątek po Thonetach. Tartak pracował „na okrągło” tak, że wkrótce surowiec – drewno - prawie się wyczerpał. Był nawet zamiar wycięcia modrzewi rosnących na północ od wsi, lecz stanowczy protest mieszkańców, poparty w 1929 roku wystąpieniem do władz uratował drzewa.
Dzisiaj, ich resztki chronione są w rezerwacie „Modrzyna”.

Pierwsze pisane źródła o walorach tych modrzewi znajdujemy w pracy „Geografia albo dokładne opisanie królestw Galicji i Lodomeryi” Ewarysta Andrzeja hr. Kuropatnickiego wydanej w Przemyślu w roku 1786. Autor napisał w niej: „… Barwinek. Dziedzictwo JW. Męcińskiego, starosty grodowego wieluńskiego, kawalera orderu ś. Stanisława, Komora pierwsza od Wegier i modrzewiami pięknemi w lasach złożona wieś…”
Prawna ochrona modrzewia polskiego w Barwinku miała swój początek już w roku 1933, kiedy to uznano ten fragment lasu za las ochronny i zaniechano pozyskiwania w nim drewna. Lata okupacji niemieckiej, a zwłaszcza rok 1944 był dla modrzewi tragiczny, Niemcy wycięli w tym czasie znaczną ilość starych drzew, których wiek przekraczał nieraz 200 lat. Pozyskany materiał służył do budowy umocnień granicznych.

Do roku 1939 w Barwinku mieszkało zaledwie kilkudziesięciu Polaków, w większości pracowników komory celnej oraz żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Stosunki narodowościowe były bardzo poprawne, zarówno Łemkowie mieszkający po polskiej jak i po słowackiej stronie nie powodowali konfliktów z Polakami. Życie tych ludzi biegło ustalonym od wielu lat torem: praca w lesie, praca na roli, przemyt.
We wsi (naprzeciwko obecnego cmentarza, po drugiej stronie dzisiejszej drogi krajowej) stała drewniana cerkiew pod wezwaniem Narodzenia Bogurodzicy, zbudowana w latach 1816 – 1821. Nie była to pierwsza świątynia w tej wsi, wcześniej istniała inna, spalona w roku 1790.
Nie zachowały się fotografie cerkwi. Jej wizerunek (rysunek na podstawie opowiadań starych mieszkańców wsi) można znaleźć w wydanym w 1987 roku w Kanadzie dwujęzycznym albumie „Cerkwa w ruini”.

Dzisiejszy Barwinek nie przypomina w niczym wsi sprzed 1939 roku. Wtedy to bowiem wieś ciągnęła się w dolinie położonej na wschód od dzisiejszych zabudowań. Wojny nie przetrwało większość budynków. Nie pozostał ślad po przedwojennej strażnicy i komorze celnej, nie ma pozostałości po dworze, zabudowaniach gospodarczych, łemkowskich hyżach.

Materialną, utrwaloną przez fotografię pamiątką po „starym Barwinku” jest kilkanaście pocztówek, zdjęcia zamieszczone m.inn. w pięknej pracy A. F. Ossendowskiego – „Karpaty i Podkarpacie” wydanej ok. 1939 roku.
Zainteresowanych wojennymi historiami z Barwinka odsyłam do książki „Ocalić od zapomnienia. Dukla w XX wieku” gdzie w rozdziale zatytułowanym „Dwa wrześnie na przełęczy Dukielskiej” opisałem przebieg walk na Przełęczy we wrześniu 1939 roku i wrześniu 1944 roku a także przebieg bitwy karpackiej I wojny światowej.

Za miesiąc historia Cerowej.

Stanisław Włodyka


Uroczystości Bożego Miłosierdzia
- Częstochowa grudzień 2002 r.

„Wiedz, córko Moja, że Serce Moje jest miłosierdziem samym. Z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. (...) Pragnę, aby to miłosierdzie rozlało się na świat cały prze serce twoje” (Dz 1777) - słowa, które wypowiedział Pań Jezus do świętej siostry Faustyny.

Miłosierny Boże!

W dniu dzisiejszym nasza zakonna rodzina franciszkańska przeżywa doroczną uroczystość Najświętszej Mary Panny Niepokalanie Poczętej - Patronki polskich franciszkanów -bernardynów. Od dzisiejszego dnia nasza zakonna prowincja, dziękuje Tobie - Jezu za 550 lat trwania w kościele Chrystusowym na historycznych ziemiach Polski. Witając Cię w naszej parafii, dziękujemy Ci za dar świętości świętego Jana z Dukli naszego Patrona i powołania nas do Twojej służby. Przychodzisz do nas ze swoim miłosierdziem, które pragniemy jako wspólnota parafialna pogłębić w czasie Twego nawiedzenia.
Jan Paweł II w Twoim Sanktuarium krakowskim powiedział: „...Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać”.
Miłosierny Jezu! Niech Twoja obecność wśród nas rzuci tę iskrę na grunt serc parafian, aby w Twoim Miłosierdziu odnaleźli pokój, radość i szczęście.
Przyrzekamy, rozpamiętywać dar Twego miłosierdzia, które nam ofiarowałeś na Kalwarii i z którego pragniemy wydobyć nadzieję dla naszych serc, w tej trudnej rzeczywistości codziennego dnia. Jezu! - ufamy Tobie.
Takie słowa wypowiedział proboszcz parafii św. Jan z Dukli w Częstochowie, o. Stanisław Szkarłat witając obraz Jezusa Miłosiernego w dniu 9 grudnia 2002 roku, który odwiedza wspólnoty parafialne Archidiecezji. Ze strony wiernych obraz Jezusa Miłosiernego w parafii witały dzieci, młodzież i Jadwiga Susek z Akcji Katolickiej. Parafia św. Jana z Dukli na Zawodziu w Częstochowie do tych wielkich przeżyć duchowych, przygotowała się przez rekolekcje adwentowe i dziewięciodniową Nowennę do Miłosierdzia Bożego.
Uroczystościom przewodniczył ks. abp Stanisław Nowak Metropolita Częstochowski. W kazaniu nawiązał do postaci św. Jana Kapistrana, włoskiego zakonnika franciszkańskiego, który do Polski w 1453 roku -Wrocław, Kraków, Warszawa sprowadził franciszkanów -obserwantów. Wyraził wdzięczność Bogu za obecność, tych zakonników od kilku lat w Częstochowie, którzy podjęli się pracy duszpasterskiej w najbardziej zaniedbanej duchowo dzielnicy naszego miasta. Bardzo leży mi na sercu ta parafia i praca ojców - stwierdził Arcypasterz.
Mówił również o wielkiej misji historycznej polskich bernardynów w Polsce, a zwłaszcza na wschodzie - Ukraina, Białoruś i Litwa. Ta misja zaowocowała świętością wielu braci bernardynów na tych terenach m.in. św. Jana z Dukli we Lwowie, w Warszawie bł. Władysława z Gielniowa, w Krakowie bł. Szymona z Lipnicy, w Łodzi bł. Anastazego Pankiewicza. Wielu z nich przelało krew, za wierność powołaniu franciszkańskiemu na Niwie Pańskiej. Bernardyni znani są z Kalwarii Zebrzydowskiej, z Leżajska i Skępego, Dukli, Alwerni, gdzie pracują posługując pielgrzymom.
W dzień Matki Bożej Niepokalanej - Patronki Prowincji bernardyńskiej prosił Ją, aby ta wspólnota franciszkańska najmłodsza w Częstochowie zadomowiła się na stałe w świadomości mieszkańców naszego miasta i parafii. Nawiązał, aby ta parafia doczekała się własnego kościoła, który jest budowany dzięki życzliwości wielu serc ludzkich. Pragnieniem moim jest - stwierdził ks. Arcybiskup, aby kult św. Jana z Dukli - wielkiego Polaka tutaj na ziemi częstochowskiej, stał się obecny w świadomości parafian i mieszkańców Archidiecezji Częstochowskiej. Na zakończenie podziękował zakonowi za pracę duszpasterską w parafii, w szpitalu i zakładzie karnym, za trud prowadzenia rekolekcji w parafiach, za spowiedź pielgrzymów na Jasnej Górze.
W kronice klasztornej napisał takie słowa: „Z okazji nawiedzenia Pana Jezusa Miłosiernego w parafii św. Jana z Dukli nawiedziłem i ja tę parafię. Było to w dniu rozpoczęcia 550-lecia przybycia 00. Bernardynów do Polski. Życzę, by zakon św. Franciszka szczęśliwie zakorzenił się na ziemi częstochowskiej i owocował świętością parafian. Błogosławię na dalszą budowę”. +Stanisław Nowak -Arcybiskup, Częstochowa, 9.12.2002 roku.

Z racji peregrynacji Jezusa Miłosiernego został zakupiony z funduszy róż różańcowych obraz Jezusa Miłosiernego i poświęcony przez Arcybiskupa. W uroczystościach brali udział kapłani diecezjalni z sąsiednich parafii. W czasie trwania adoracji modlitwom przewodniczyły siostry Albertynki, które mają dom zakonny na terenie parafii, wspólnoty apostolskie oraz inni parafianie. Zarówno w godzinach nocnych jak i w ciągu dnia wielu parafian gromadziło się na modlitwie, by powierzyć Chrystusowi Miłosiernemu siebie, swoje rodziny i sprawy dnia codziennego. Bardzo wielu ludzi skorzystało ze spowiedzi świętej.

O. Krystian Zdzisław Olszewski OFM.